O Żywocie wiecznym
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O Żywocie wiecznym |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wyd. | 1912 |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom III |
Indeks stron |
Zawsze się tak dzieje, że zmysłowa część ducha ludzkiego upatruje Niebo w przeszłości i zowie je Rajem, bo Raj był Niebem dla ciała ludzkiego. Umysłowa zaś część ducha upatruje Raj w przyszłości i zowie go Niebem. Niebo chrześciańskiej epoki, kończące się na kontemplacyi i wiecznym spokoju, jest tem Rajem pojętym przez myśl człowieczą. Duch zaś wszystek, jaźń cała powinna się starać, by ten ideał przeszłości i ten przyszłości zlały się w jedno wiecznie teraźniejsze życie! Owa teraźniejszość zarazem rajska i niebieska, cielesna i myślna, zacznie się przy ciał zmartwychwstaniu. To to, co zowiemy Anielstwem. Raj czyli doskonałość ciała zlać należy z Niebem czyli doskonałością myśli, a wypadnie doskonałość ducha człowieczego czyli przeanielenie! stan, w którym każda chwila teraźniejszości ma być już wielką, świętą, wielmożną! Raj był apoteozą ciał — Niebo dusz, Duchów zaś przebóstwieniem będzie żywot wieczny, nieskończony, przemieniający się jeszcze, ale świadomie i wolnie, co chwila wyższy, miłośniejszy, piękniejszy, głębiej uczuty, mądrzej pomyślany, w urodziwszych kształtach upostaciowany. — Raj był Niebem na ziemi — Niebo Rajem za ziemią, za światem, gdzieści. Żywot wieczny Rajem jest i Niebem zarazem, wszędzie gdziekolwiek wszechświat, gdziekolwiek Duch Pański w rzeczywistej nieskończoności podzielonej na skończone chwile; byty, stany, które przelewają się w siebie coraz wyżej, chyżej, bez granicy, bez miary, bez końca — a to przy zachowaniu nigdy nieprzerwanej świadomości. Żywot wieczny jest tworzeniem ciągiem, postępowem samych siebie w Bogu, przez własną twórczość i łaskę Boga — jest miłością rozwijającą się coraz wyżej naszą ku Bogu i Boga przez to samo ku nam! bo historya i rozwój wszystkich światów, to rozwój ich miłości ku Bogu! Coraz goręcej zakochują się w Tym, który przedwiecznym i zawiecznym i nadwiecznym zarazem. Im Go lepiej znają, tem więcej kochają; im więcej kochają, tem znają lepiej; im głębiej znają, im mocniej kochają, tem dzielniej stają się twórczymi na podobieństwo Jego, czyli tem bardziej czynią — z miłości swej do niego wciąż przeradzają się, rodzą się na nowo, idą w górę sami, kształcą, budują, tworzą siebie samych doskonalej i wyżej. I jak posągi Boże rosną w Bogu in aeternum. Oto ślub nieskończoności, oto niepokalane poczęcia powtarzające się wciąż, oto rodzące się syny Boże, postępowo z siebie samych. — Oto Aniołów, Archaniołów, Serafinów, wszystkich Duchów coraz wyższych, rodowód i rodociąg. Do grobu nie schodzą ich kształty, ni też ich kształty ze zgniłości wschodzą — ale wiją się i rozwijają i przetwarzają się w mocy wewnętrznej, z ducha własnego, który się już posiadł i opanował całkiem wewnątrz, więc na zewnątrz przytomnie i zgodnie z wolą Bożą i rozumem Bożym działa i cudami żyje. Cud ich sposobem bycia. Natura nasza ziemska raczej jest cudem niesforności i gmatwaniny, a to, co zowiem cudem, raczej naturą naszą wewnętrzną, ostateczną, prawdziwą. Kto z Boga, ten do Boga; i ten musi być po Bosku — „a będziecie jako bogi“ rzekł wąż. Biedny wąż może myślał, że kłamie ludziom, a on im przepowiedział rzeczywisty ich cel! I wyszli z Raju ludzie — i wyszli — i poszli — i dojdą![1]
- ↑ Odpisane z autografu znajdującego się między listami, do Stanisława hr. Małachowskiego pisanemi, bez tytułu i daty. Toż samo znajduje się w listach do Sołtana, obok poprzedniego artykułu, opatrzone tytułem »O Żywocie wiecznym.« Ostatni tylko ustęp po wyrazach in aeternum zmieniony w ten sposób:
Niedorosną go nigdy, bo tu gonitwa za nieskończonym nieskończoną jest; na tem ich nieśmiertelność zależy; inaczejby się zlali z Nim i zatracili się jak kropla w morzu, lub dorównali Mu, i wielu byłoby bogów takich, jak Bóg jeden, co jest nonsensem w samem nawet wyrażeniu. Ale możnaby powiedzieć, że będą jako bogowie w Bogu, jako wielu zwanych bogami w Tym jednym, który się nazywa Bóg. I to zaraz na początku wąż im obiecał; tylko oni myśleli, że odrazu bez pracy, bez zasługi, bez przejścia można tego dostąpić. Lecz wyjście z raju było skąd innąd, jak sam św. Augustyn mówi, felicissima culpa, bo było zaczęciem drogi dziejów ludzkich, pierwszym krokiem ku Anielstwu, walką i pasowaniem się i nędzą mającą kiedyś skończyć się tryumfem! I wyszli — i poszli — i dojdą! Amen.