O Reformatach
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O Reformatach |
Pochodzenie | Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III |
Wydawca | Edward Raczyński |
Data wyd. | 1840 |
Druk | Drukarnia Walentego Stefańskiego |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O Reformatach.
Zakon reformacki w ostrości, zaraz idzie po kapucyńskim; obyczaje tego zakonu zawsze skromne i w ścisłéj obserwie zostające, nie podlegały żadnéj odmianie i do tych czas niepodlegają; nabożeństwem regularném, missyami, kapelaniami, usługami duchownemi bardzo punktualnemi, jednają sobie u wszelkiego ludzi stanu miłość i poważanie tak dalece, że z pomiędzy wszystkich zakonników Śgo Franciszka, wyjąwszy Kapucynów, im pierwszeństwo szacunku dać należy. Gdy jeszcze do cnót duchownych przez ludzkość domową, na jaką zebrać się może ubóstwo zakonne, przyjaciół sobie kaptować umieją. U nich tak jak u Kapucynów, niedojadki refektarskie, z obiadu i z wieczerzy, rozdają u fórty ubogim. Wstępuje do ich zakonu bardzo wiele młodzieży różnéj kondycyi, a nawet i szlacheckiéj.
Zakon ten rozszerzony pod panowaniem Augusta III., dwie wielkie swoje prowincye, polską i ruską, rozdzielił na cztery, to jest: na pruską polską litewską i ruską; do prowincyi pruskiéj dostał się klasztor na Dybowie pod Toruniem, a do prowincyi polskiéj klasztor w samym Toruniu; którą to omyłkę rozdzielenia klasztorów chcąc poprawić, starsi prowincyi zrobili między sobą wojnę domową, która jednak nie kosztowała, jak kilka par sandałów i postronków, któremi się opasują. Do téj zaś wojny przyszło takim sposobem: pozwali się najprzód do nuncyatury, o odmianę pomienionych klasztorów. Nuncyatura kazała się trzymać uczynionego podziału; racye przytoczone od prowincyi polskiéj: niebezpieczeństwo częte w przeprawie Wisły, gdyż tam co rok ruszające się lody na wiosnę, most zrywają, odrzuciwszy Reformaci polscy, apelowali do Rzymu, a tu w Polsce zbierali za sobą wota pierwszych panów, czego téż nie zaniedbali Reformaci pruscy. Rzym zapatrując się na instancye ważne, za oboją stroną liczne, naznaczył kommissyą, któraby tę sprawę rozsądziła, i jeśliby Reformatom polskim przypadało oddać klasztor na Dybowie, aby zaraz dekret swój do exekucyi przywiodła.
Stało się: Reformaci polscy wygrali, ale pruscy nie słuchając dekretu, klasztoru ustąpić nie chcieli i do Rzymu napowrót apelowali; Reformaci zaś polscy, usiłując koniecznie, choćby gwałtem odebrać klasztór, wyszli z Torunia z krzyżem, niosąc przed sobą dekret kommissarzów apostolskich, a za sobą prowadząc orszak ludzi z kijami do ataku i siekierami do wyrębywania opatrzonych drzwi. Reformaci pruscy na Dybowie spodziewając się tego nocą poprzedzającą ataku, posprowadzali do klasztoru różnych ludzi, służących u dobrodziejów swoich, a sami sandały w ręce wziąwszy, gdy nieprzyjaciel nadciągnął pod klasztór, wypadli na niego i z przodu i z tyłu, okładając gęsto zakonnicy zakonników sandałami; a świeccy świeckich kijami, odpędzali ich; lecz pomiarkowawszy się i obawiając się surowéj z Rzymu kary, zaniechali nareszcie całéj téj kłótni.
Klasztór został przy prowincyi pruskiéj, a winowajcy i uczestnicy nieprzyzwoitego boju, cichaczem postarawszy się u zwierzchności kościelnéj o przebaczenie, rzecz zatarli i w dobrą przyjaźń, jak być powinna, między synami jednego ojca zamienili.
Ten błąd partykularny nie ubliża bynajmniéj zakonowi sławy, z świętobliwości życia nieustannie i zakon i kościół Chrystusów zdobiący.
Pod panowaniem Augusta III. Reformaci ółtarze i ławki, tudzież lichtarze przedtém w każdym kościele odmienne, na jeden fason przemienili. Lichtarze cynowe, lub śrebrne, tudzież aparaty bogate znieśli, a drewniane lichtarze i aparaty tylko jedwabne, lub włóczkowe dla jawniejszego ubóstwa okazywania, postanowili.