O dobrym pasterzu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O dobrym pasterzu |
Pochodzenie | Pieśni mazurskie |
Wydawca | Gazeta Mazurska |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia „Współczesna“ w Warszawie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Przez pustynie i niwy szedł urodziwy młodzieniec,
Przez głogi i pokrzywy, miał w ręku zbawienia wieniec,
Wołał: „Owieczko miła, gdzieżeś mi pobłądziła?"
I szedł znów bez odwłoki i szedł do górnej krainy,
Przebiegał tam opoki, potem poszedł w doliny,
Wołał: „Owieczko moja, chodź do zbawienia zdroju.“
Uszedł znów czas niemały bez wytchnienia i bez przerwy,
Przez urwiska i stały, przez zarośla i przez krzewy,
Wolał: „Owieczko luba, pójdź, bo czeka cię zguba“.
Potem wszedł pasterz młody między miasta i też sioła,
Rad brzegiem morskiej wody i owieczki swojej woła:
„Owieczko z mego stada, ozwij się, bo ci biada“.
Potem zmierzył swe kroki między drapieżne bestje,
Znalazł je bez odwłoki, lecz owieczka ledwie żyje,
I zawołał: „Owieczko, jam twą tarczą i ucieczką.“
Rzucił się z całej siły, a choć czas ten we krwi brodził,
Choć go wilcy zranili, lecz owieczkę wyswobodził.
„O, owieczko, cóż było, co z mej trzody cię spłoszyło?“
Wziął ją na ramię swoje i poniósł ją bez przeszkody
Przez głazy i wyboje, zaniósł ją do cichej wody
I pieścił ją tam zasie, gdzie trzodę swoją pasie.