O kocie (Opowiadania ludowe ze Starego Sącza)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O kocie |
Podtytuł | Opowiadania ludowe ze Starego Sącza |
Pochodzenie | Czasopismo Wisła 1894, T.8, z.3, str. 535–536 |
Wydawca | Michał Arct |
Data wyd. | 1894 |
Druk | Józef Jeżyński |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Umarł biedny wyrobnik, a swoim dwom synom nie zostawił nic więcej, oprócz jednego kota, bo to był cały jego majątek. Tylko przed śmiercią powiedział im, że przy tym kocie dorobią się grosza. Po pogrzebie myśleli synowie, coby tu zrobić, żeby z kota mieć jakiś pieniądz, i uradzili kota sprzedać.
We wsi mieli ludzie dosyć kotów, więc nikt kota nie potrzebował kupować, dlatego też włożyli kota do worka i poszli w świat szukać takich, którzyby im za kota zapłacili. Szli, szli daleko, aż przyszli do innego kraju. Tam się im ludzie skarżyli, że mają bardzo dużo myszy i szczurów i nie mogą sobie z niemi dać rady. Wszystko im psują i niszczą, nikogo się nie boją, przychodzą do ludzi i razem z niemi jedzą z jednej miski.
Bracia powiedzieli im, że mają takie zwierzę, które wszystkie myszy i szczury pomorduje. Ucieszyli się tym ludzie i prosili, żeby im sprzedali to zwierzątko, a dadzą za nie dużo pieniędzy. Stanęła zgoda, bracia zabrali pieniędzy sporo, a kota puścili najpierw do jednej izby, ażeby się przekonać, co on potrafi. Zaczęło się dopiero mordowanie! Myszy, nie przyzwyczajone przed nikim uciekać, nie umiały się chować, a nawet nie miały gdzie, bo sobie dziur nie robiły. Kot skakał od kąta do kąta, mordował i składał na kupę. Pisk był wielki, a ludzie zdziwieni patrzali na to przez okno i cieszyli się, że mają takie mądre zwierzę.
Jednemu z nich przyszło na myśl, co będzie jadł kot, gdy wymorduje wszystkie myszy i szczury. Nikt nie wiedział. Trzeba się zapytać. Więc posłali człowieka w pogoń za braćmi. Uszli oni już wielki kawał drogi i byli za rzeką, gdy ich ów człowiek dogonił. A że się mu nie chciało przechodzić przez wodę, krzyczał z całego gardła na drugi brzeg:
— Co będzie jadł kot, gdy wymorduje wszystkie myszy i szczury?
Bracia byli już kawałek za wodą, nie słyszeli dobrze, czego chce od nich i zapytali się po niemiecku:
— Was? was? to znaczy: Co? co?
Ten chłop myślał, że oni powiedzieli: „Was będzie jadł kot,“ czyli ludzi, i prędko pobiegł do wsi i powiedział to ludziom w przestrachu. Zatrwożyli się wszyscy nie mało, bo widzieli, jakie to żarłoczne zwierzę, jak to morduje bez litości myszy i szczury, więc uradzili, żeby izbę dobrze zamknąć, kota stamtąd nie puszczać, i tak go głodem zamorzyć.
Skoro kot namordował się już dosyć, zachciało się mu pić i miał ochotę wyjść na dwór. Podchodził pod dom i miauczał i prosił, żeby go puścili, ale nikt nie otwierał. Skoro się nie mógł doczekać, skoczył w okno, rozbił szybę i dziurą wylazł na pole.
Właśnie rąbał chłop drzewo na dziedzińcu; skoro zobaczył, że kot rozbił szybę i wyszedł, przeląkł się, żeby go nie zjadł, rzucił siekierę i wdrapał się na topolę, która rosła w pobliżu. Był tam także pies niedaleko. Jak tylko zobaczył kota, myk do niego, więc kot uciekł przed psem na topolę. Ale chłop myślał, że kot idzie za nim, aby go zjeść, przerażony skoczył na ziemię i zabił się.
Przypatrywali się temu ludzie zdaleka ze strachem, a że widzieli, jak kot gonił za chłopem aż na topolę, radzili, jakby się pozbyć tego potwora. I uradzili tak: Gdy kot wróci napowrót do domu, wtedy obłożyć dom słomą i gałęziami, podpalić i spalić w nim kota. Tak też zrobili. Gdy kot napił się wody i połaził po dworze, wlazł tą samą dziurą przez wytłoczoną szybę do izby. Ucieszyli się tym ludzie bardzo, czymprędzej naznosili naokoło słomy i suchych gałęzi, podpalili i spalili dom, a w nim kota.