O pracy (Kraszewski, 1884)/Urzędnik

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O pracy
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Krajowej Konrada Prószyńskiego
Data wyd. 1884
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
URZĘDNIK.

Wielu ludzi mówi sobie: na co się nam zdali urzędnicy i władza? co oni robią? Te papiery, które podpisują, ani karmią, ani poją. Pobierają podatki od nas, a w zamian nam nic nie dają.
Zastanówmy się tylko, czy te papiery w istocie na nic się nie przydały? czy urzędnik jest w rzeczy saméj nieużytecznym. Wyobraźcie sobie coby to było, gdybyśmy nie mieli żadnego prawa i osób pilnujących porządku i spełnienia prawa? Sąsiad by ci się worał w pole, zabrałby sobie źródło i poić w niém bronił, a jakby był silniejszy, musielibyście mu radzi nie radzi ustąpić. Bo gdzieżby się wówczas pójść poskarżyć i do kogo udawać? Jakbyście nie mieli siły, co począć? Słabszy byłby zawsze uciśnięty. Wreszcie gdybyście i równą z sąsiadem siłę posiadali, przyszłoby bić się o każdą miedzę i kułakować przy studni, żeby wody dostać.


Albo przypuśćcie, że gdybyście wyszli z pługiem w pole, nachodzi jaki człowiek waszą chatę, zabiera z niéj co znalazł, obdziera śpiżarnię, uprowadza dobytek: gdzie pójść szukać sprawiedliwości?
Musielibyście tedy sami gonić za rozbojem lub złodziejem, a drudzyby się jeszcze naśmiewali, bo gdybyście i dognali go, a był silny, jakże go zmusić, aby wam powrócił co zabrał? W istocie znaleźlibyście, dajmy na to, gromadę przyjaciół, krewnych, braci, ale złodziej mieć może spólników i bronić się. Przyszłoby do krwawéj bójki, a w najlepszym razie choćbyście może odzyskali skradzione, przyszłoby je opłacić krwią i dużo na to stracić czasu. Nie lepiéjże co roku opłacić podatek, aby za to urząd czuwał nad wami i bronił w potrzebie?
Gdzie nie ma urzędu i prawa, dokąd się uda taki, któremu zboża z pola skradziono, albo podpalono domostwo?
Musiałby dzień i noc wartować koło swojego mienia, albo najmować wartowników, a toby mu pewnie więcéj kosztów wyniosło niż opłacony podatek.
Urzędnicy więc także stwarzają coś i wyrabiają, bo oszczędzają ludziom czasu, któregoby oni na nieustanne czuwanie wiele szafować musieli, oszczędzają im pieniędzy i niepokoju.
Już gdyby nic więcéj tylko czasu oszczędzili, to tém samém to, co przez ten czas zrobione być może, im bylibyśmy winni.


Nie bardzo to dawne wieki temu, jak we wszystkich krajach człowiek nie mógł się wybrać w podróż bez szabli i pistoletów, bo byli zbójcy po lasach i gościńcach, którzy na podróżnych czatowali, obdzierali ich i czasem zabijali.
Ale nie zawsze człowiek mógł mieć szablę lub strzelbę, a czasem nie dał sobie rady z nimi nawet i bronić się nie mógł.
Teraz wszędzie można bezpiecznie podróżować bez broni; rzadko się trafia, aby kogo na gościńcu napadli. Cóż sprawia tę zmianę? Oto postrach prawa i pilność urzędu.


Niezbyt także dawno temu, po wielu miejscach nie było dróg dobrych, i w niektóre zakątki kraju trudno się było dostać po przepaścistych grzęzawiskach i wąwozach. Jechać było potrzeba przez pola, przez lasy, i mała podróż dużo czasu i męki dla dobytku kosztowała. Teraz przez godzinę daléj się człowiek dostanie, niż dawniéj przez dzień cały. A cóż dopiero gdy przyszło wieźć ciężary, towar jaki, to i w drodze zamoknął i drogo musiano opłacać furmanów, bo oni dużo czasu tracili i utrzymanie koni ich kosztowało.
Lepsze drogi bite, żelazne i inne porobione z dochodu podatków. Gdyby nie to, nigdyby sami mieszkańcy nie zgodzili się na porobienie dróg, na wyznaczenie gościńców, i byłoby to, co się trafiło w jednym kraju pół włoskim, pół niemieckim, należącym do Austrjaka, który się zowie Tyrolem, gdzie drogi każda wieś sobie robiła i poprowadzili je umyślnie przez wysokie góry, aby podróżni dłużéj jechali, więcéj pieniędzy w ich kraju tracili i opłacali się jeszcze drogo przewodnikom.
Zresztą małoby kto pomyślał o drogach, każda wieś z osobna ledwieby u siebie bliższe jako tako wysypała, a dalszych ani nadziei.
Trafiało się także, iż jeden drugiemu co pożyczył albo wziął na kredyt, a odzyskać miał od dłużnika; i ubogiemu często nikt pożyczyć téż nie chciał, bo nie miał pewności odebrania. Ubogi téż ani do warsztatu, ani do rzemiosła przyjść nie mógł, nie dostając pieniędzy. Dziś każdy człowiek, który nic złego nie popełnił, może znaleźć kredyt u ludzi na pieniądze i inne przedmioty, obowiązując się je zwrócić w naznaczonym czasie, bo gdyby nie oddał, rządby dług dla wierzyciela wyzyskał.


Dla tego uznać potrzeba, że urzędnik ma także zasługę i użytecznym jest społeczeństwu.












Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.