Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Wystąpienie z przedparlamentu. Głos frontu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Wystąpienie z przedparlamentu. Głos frontu.


Zanim wystąpiliśmy z przedparlamentu, w którym.według politycznej statystyki Kiereńskiego i Ceretelli’ego mogliśmy rościć pretensje do jakichś 50 miejsc, odbyliśmy naradę z grupą lewych socjalistów-rewolucjonistów. Odrzucili oni propozycję pójścia za nami pod pretekstem, że muszą naprzód w praktyce odsłonić przed włościaństwem całą nicość przedparlamentu. „Uważamy za niezbędne ostrzec was“, powiedział jeden z kierowników lewych socjalistów-rewolucjonistów „jeśli chcecie wystąpić z przedparlamentu, aby wyjść na ulicę do otwartej walki, my z Wami nie pójdziemy“. Burżuazyjna prasa pojednawcza zarzucała nam, że chcieliśmy obalić przedparlament właśnie dlatego, że usiłowaliśmy stworzyć sytuację rewolucyjną. Na zgromadzeniu naszej frakcji w przedparlamencie zapadła decyzja, aby nie czekać na lewych s.-rowców, lecz działać samodzielnie. Odczytane z trybuny przedparlamentu oświadczenie naszej partji, które wyjaśniło, dlaczego zrywamy z tą instytucją, przejęte zostało przez grupy większości krzykami bezsilnej nienawiści. Na Piotrogrodzkim kongresie, na którym nasze wystąpienie z przedparlamentu znalazło uznanie przeważającej większości, oświadczył nam leader drobnej grupy mieńszewików „internacjonalistów“, Martow, że wystąpienie nasze z prowizorycznego „Sowietu Republiki“ (taka była oficjalna nazwa tej niezbyt szanownej instytucji) miałoby sens tylko wtedy, gdybyśmy mieli zamiar przejść bezpośrednio do otwartego ataku. Sprawa zaś stała tak, żeśmy właśnie ten zamiar mieli. Adwokaci liberalnej burżuazji mieli słuszność, gdy oskarżali nas, że chcieliśmy stworzyć sytuację rewolucyjną. W otwarłem powstaniu i w bezpośredniem pochwyceniu władzy widzieliśmy jedyne wyjście z położenia.
I znowu, jak w dniach lipcowych, zmobilizowano przeciw nam prasę i inne organy t. zw. opinji publicznej. Z arsenałów, lipcowych dobyto najjadowitszy oręż, który po dniach Korniłowszczyzny został tam na razie ukryty. Próżny trud! Masy ludowe niepowstrzymanym pędem szły ku nam, nastrój ich rósł z godziny na godzinę. Z rowów strzeleckich przybywali wciąż delegaci. „Jak długo jeszcze“, pytali na posiedzeniach Sowietu Piotrogrodzkiego, „ciągnąć się będzie to niemożliwe położenie?“ Żołnierze ustami naszymi każą Wam powiedzieć: Jeżeli do połowy listopada nie zostaną przedsięwzięte żadne decydujące kroki w celu rozpoczęcia pertraktacji pokojowych, wtedy rowy strzeleckie opróżnią się i cała armja zwali się na tyły frontu!“ W samej rzeczy, taka decyzja w szerokich rozmiarach szerzyła się na froncie. Wśród żołnierzy krążyły, przez nich samych wydane, odezwy, w których nawoływano, aby nie pozostawać dłużej w rowach strzeleckich, aż do pierwszego śniegu. „Zapomnieliście o nas“, wołali na posiedzeniach sowietu delegaci z rowów strzeleckich. „Jeżeli nie możecie znaleźć żadnego wyjścia z położenia, to my tu sami przyjdziemy, aby kolbami karabinów rozpędzić naszych wrogów, ale wraz z nimi i Was również.“ — W ciągu kilku tygodni Sowiet Piotrogrodzki stał się centralnym punktem, ciążenia dla całej armji. Po zmianie jego linji kierowniczej i wyborze nowego prezydjum, wśród wyczerpanych i zrozpaczonych wojsk na froncie wzbudziły jego rezolucje nadzieję, że w praktyce tylko na drodze, proponowanej przez bolszewików, da się znaleźć wyjście. — A tą drogą było: Ogłoszenie tajnych umów i propozycja natychmiastowego rozejmu na wszystkich frontach. „Twierdzicie, że władza rządowa przejść musi w ręce, sowietów — chwytajcież więc tę władzę. Obawiacie się, że front Was zdradzi. Porzućcie swoje wątpliwości — szeroka masa żołnierzy w przytłaczającej swej większości jest po Waszej stronie“.
Tymczasem zaostrzał się wciąż konflikt w sprawie pozostania garnizonu w Piotrogrodzie. Codzień niemal zbierała się konferencja garnizonu, złożona z komitetów kompanji, pułków i komendantury. Wpływ partji naszej na garnizon został ostatecznie i nieograniczenie wzmocniony. Sztab główny piotrogrodzkiego okręgu stracił ostatecznie panowanie nad sobą. To starał się nawiązać z nami regularne stosunki, to znów — podbechtywany przez wodzów egzekutywy centralnej — groził nam represjami.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.