Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Zasady demokracji i dyktatura proletarjatu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Zasady demokracji i dyktatura proletarjatu.


Jako marksiści nie robiliśmy sobie nigdy bożka z formalnej demokracji. Instytucje demokratyczne w społeczeństwie klasowem nietylko nie usuwają nigdy walki klas, lecz nadają interesom klasowym wielce niedokładny wyraz. Pozostawiają one klasom posiadającym wciąż jeszcze do rozporządzenia niezliczone środki do fałszowania woli pracujących mas ludowych, do skierowywania tej woli na pożądane dla siebie tory i do jej pogwałcenia. Jako aparat jeszcze bardziej niedokładny do wyrażania walki klasowej okazują się instytucje demokratyczne w warunkach rewolucji. Marks określił rewolucję, jako „lokomotywę historji“. Dzięki otwartej i bezpośredniej walce o władzę rządową, masy pracujące gromadzą w najkrótszym czasie wiele doświadczenia politycznego i wznoszą się szybko w swoim rozwoju z jednego stopnia na drugi. Ociężały mechanizm instytucji demokratycznych tem mniej może podążać za tym rozwojem, im większy jest dany kraj i im bardziej niedokładny jest jego aparat techniczny.
Większość w Konstytuancie otrzymali prawicowi socjaliści-rewolucjoniści. Stosownie do mechaniki parlamentarnej, do nich należećby musiała władza rządowa. Ale partja prawicowych socjalistów-rewolucjonistów w ciągu całego okresu przed przewrotem listopadowym miała już możność otrzymać tę władzę rządową. Pomimo to wyrzekała się rządu i lwią jego część ustąpiła liberalnej burżuazji i wskutek tego też — właśnie w chwili, gdy liczebny skład Konstytuanty zobowiązywał ją formalnie do utworzenia rządu — straciła ona zupełnie resztki swego kredytu w oczach najbardziej rewolucyjnych warstw ludowych. Klasa robotnicza i wraz z nią Czerwona Gwardja zajmowała wrogie stanowisko wobec partji prawicowych socjalistów-rewolucjonistów. Olbrzymia większość armji popierała bolszewików. Żywioły rewolucyjne na wsi dzieliły swe sympatje pomiędzy lewicowych socjalistów-rewolucjonistów i bolszewików. Marynarze, którzy odgrywali tak wielką rolę w wypadkach rewolucji, prawie bez wyjątku szli za naszą partją. Prawicowi socjaliści-rewolucjoniści zmuszeni byli wystąpić z tych sowietów, które pochwyciły władzę już w listopadzie, t. j. przed zwołaniem Konstytuanty. Na kim więc mógł się oprzeć gabinet ministrów, wytworzony przez większość Konstytuanty? Za nimi stałyby „góry” ludności wiejskiej, inteligiencja i urzędnicy; z prawej strony znaleźliby tymczasowe poparcie wśród burżuazji. Takiemu rządowi jednak brakowałoby zupełnie materjalnego aparatu rządowego. W centralnych punktach życia politycznego takich jak Piotrogród, rząd ten przy pierwszych swych krokach natknąłby się na nieprzezwyciężone przeszkody. Gdyby w takich warunkach sowiety — ulegając formalnej logice instytucji demokratycznych — oddały rząd w ręce partji Kiereńskiego i Czernowa, to rząd ten, skompromitowany i bezsilny, wniósłby do życia politycznego kraju jedynie chwilowe zamieszanie, aby w kilka tygodni potem być znów obalonym przez nowe powstanie. Sowiety postanowiły zredukować do minimum ten spóźniony eksperyment historyczny i rozwiązały Konstytuantę tego samego dnia, w którym się zebrała.
Dało to powód do najsurowszych oskarżeń naszej partji. Rozpędzenie Konstytuanty uczyniło bezwątpienia złe wrażenie również na kierowniczych sferach socjalistycznych partji Zachodniej Europy. W tym politycznie nieuniknionym i niezbędnym akcie dojrzano tam samowolę partyjną, swego rodzaju tyranję. Kautsky w szeregu artykułów roztrząsał z właściwą sobie pedanterją stosunek wzajemny pomiędzy socjalistyczno-rewolucyjnemi zadaniami proletarjatu a panowaniem demokracji politycznej. Dowiódł on, że zachowanie podstaw budowy demokratycznej jest dla klasy pracującej w ostatecznym rezultacie zawsze pożyteczne. Naogół jest to naturalnie zupełnie słuszne. Ale Kautsky zdegradował tę prawdę historyczną do banalności profesorskiej. Jeśli w ostatniej linji dogodnem jest dla proletarjatu kierować swą walką klasową i nawet swą dyktaturą w ramach instytucji demokratycznych, to nie oznacza to jeszcze wcale, że historja zawsze umożliwia proletarjatowi taką kombinację. Teorja marksowska nie prowadzi wcale do twierdzenia, że historja zawsze stwarza takie warunki, które są dla proletarjatu „najdogodniejsze“. Trudno w tej chwili powiedzieć, jaki przebieg miałaby rewolucja, gdyby Konstytuanta zwołana została w drugim lub trzecim jej miesiącu. Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że dominujące wówczas partje socjalistów-rewolucjonistów i mieńszewików skompromitowałyby się razem z Konstytuantą — zarówno w oczach bardziej aktywnych warstw, które popierały sowiety, jak w oczach bardziej zacofanych mas demokratycznych, co do których okazałoby się, że nadzieje ich opierały się nie na sowietach, lecz na Konstytuancie. W tych warunkach rozwiązanie Konstytuanty mogłoby doprowadzić do nowych wyborów, w których partja lewego skrzydła mogłaby okazać się w większości. Rozwój poszedł jednak inną drogą. Wybory do Konstytuanty odbyły się w dziewiątym miesiącu rewolucji. Do tego czasu walka klas nabrała takiego napięcia, ze przez natarcie z wewnątrz rozbiła formalne ramy demokracji.
Proletarjat miał za sobą armję i biedne warstwy włościańskie. Klasy te znajdowały się w stanie bezpośredniej i uporczywej walki z prawicowymi socjalistami-rewolucjonistami. Ale naskutek ociężałej mechaniki wyborów demokratycznych ta ostatnia partja — jako wierne odbicie przedlistopadowej epoki rewolucji — otrzymała większość w Konstytuancie. W ten sposób powstała sprzeczność, która w ramach formalnej demokracji absolutnie nie dała się rozwiązać. I tylko pedanci polityczni, którzy nie zdają sobie żadnej sprawy z rewolucyjnej logiki przeciwieństw klasowych, mogą w obliczu tej po-listopadowej sytuacji prawić proletarjatowi banalne morały o wygodzie i pożytku demokracji dla sprawy walki klasowej.
Kwestja postawiona została przez historję w sposób bardziej konkretny i bardziej ostry. Konstytuanta, zgodnie ze składem swej większości, musiała zatem przenieść władzę rządową na grupę takich ludzi, jak Czernow, Kiereński i Ceretelli. Ale czyż ta grupa była wstanie kierować rewolucją? Nie. Faktyczna treść klasowa rewolucji znalazła się w nieprzejednanem przeciwieństwie do swej demokratycznej skorupy. Już przez to samo los Konstytuanty był przesądzony. Jej rozpędzenie zjawiło się jako jedynie możliwe, jako chirurgiczne rozwiązanie, jako jedyne wyjście ze sprzeczności, która stworzona została nie przez nas, lecz przez cały poprzedni bieg wypadków.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.