Oda VII. Do książąt państwa rzymskiego. O wyjarzmieniu prowincyi greckich
←Oda VI. Do Stefana Paca, podskarbiego litewskiego. Wyrzuca rycerstwu przepych rynsztunków | Oda VII. Do książąt państwa rzymskiego. O wyjarzmieniu prowincyi greckich Poezye ks. Macieja Kazimierza Sarbiewskiego Księga pierwsza Maciej Kazimierz Sarbiewski |
Oda VIII. Do rycerstwa polskiego. Gdy Władysław, królewicz polski, po pokonaniu Osmana pod Chocimem...→ |
Przekład: Ludwik Kondratowicz. |
Do książąt państwa rzymskiego.
O wyjarzmieniu prowincyi greckich.
At non supino semper in otio Perdemus aevum. |
Przecięż niezawsze gnuśne próżnowanie
Trzymać nas będzie od wieka do wieka;
Pora już powstać — powstańcie, Rzymianie!
Wyjarzmić państwo okutego Greka.
Siądźcie w okręty i uderzcie w wiosła
I płyńcie z Bogiem gdzie stara Hellada.
Woda życzliwie będzie nawy niosła,
A wiatr życzliwy kierunek im nada.
Jeden drugiemu ochoty udzielcie,
A jeśli żołdak myśli o jurgielcie,
Niech idzie śmiało, żołd się nie wyśliźnie,
Niech idzie śmiało, nie zwiedziem go chytrze.
Bo gdzież pieniądze? gdzie złoto obfitsze,
Niźli na starej bogatej Greczyźnie?
Byle żelazo i ręka z zapałem,
A złoto łacno znajdziemy nareszcie.
Kto będzie umiał rusznicznym wystrzałem
Zdobywać skarby na bogatem mieście,
Nagrodzi pracę, skoro wejdzie w mury,
Bo weźmie łupem bogactwa i dziwy,
Nie będzie łaknął tyryjskiej purpury,
Ni cypryjskiego wina i oliwy.
Tylko w szeregi Turków i Mongołów
Sypnijmy gradem śmiercionośny ołów,
Tylko podstąpim pod ich twierdzy wrota,
I w cztery ognie armatnie uderzym,
Aż krzepka cegła na pył się zgruchota.
Tam, rozgrzebując zwaliska popsute,
Znajdzie bogactwa, kto się brać nie leni;
Znajdziemy skrzynie łańcuchami skute,
W nich pełno złota i drogich kamieni.
Daleka Baktra o swe skarby trwożna;
W Aulach, na Hemie, łupu dostać można;
Jeszcze w Mycenach dość złota znajdziecie,
I na Cyterze nie braknie go wcale;
Jeszcze na dawnej Jowiszowej Krecie
Obfito znajdziesz kosztowne korale.
Jestże gdziekolwiek obojętne serce
Na cienie drzewa, na opoki duże,
Na kraskę kwiatów, na trawne kobierce,
Na zdrój, co warcząc toczy się po górze?...
Choć krew nam świszczy, choć ranią boleśnie,
Nie żal nam tego, jeśli Tempe wskrześnie,
Jeżeli Olimp z zachmurzoną głową,
Samos, zniszczony przez wojenne klęski,
I lasy Kragu zakwitną na nowo,
I zazieleni stary dąb pangeński.
Jest woda w Cydnie zdrowa i przejrzysta,
Jest i w Paktolu, co rozkosznie płynie,
Jest i ciepława woda w Eryzynie,
Jest i w Likornie jako kryształ czysta.
Tu każda rzeka, o rycerze nasi!
Kurz z was omyje, pragnienie ugasi!
Jest tu i wino! — gdy się Turek wyprze,
Znajdziesz gdzie puhar wychylić z rozkoszą,
I w żyznej Krecie, i w Lesbie, i w Cyprze
Winnice k'sobie wojowników proszą...
Kto pragnie sprzętów do swego zapiecka,
Lub komu bardziej do serca przypada
Baran ze trzody, lub rumak ze stada,
Niech idzie walczyć, — a kraina grecka
Wszystko dostarczy, gdy wybawca przyjdzie.
Pleuron wyciąga swe ramiona bratnie,
Wzgórza kleońskie, pola w Argolidzie
Obfite w trawę i w trzody dostatnie.
W lasach Dumetu, na cejskiej dolinie,
Wszelakie stada błąkają się zgrają;
W tucznej na paszę i płodnej Gortynie
Obok macierzy koźlęta pląsają.
Kto chce z marmurów mieć progi salonu
I marmurowe ozdoby na stropie,
Niechaj wypędzi Turków z Karystonu,
A tam się marmur najprzedniejszy kopie.
Jeno wybawca niech przyjdzie z pociechą,
Znajdzie i wawrzyn na swe skronie męskie,
I wdzięczne zleją pagórki ateńskie
Błogosławieństwo ponad jego strzechą.