[741]ODA XII.
Do Stanisława Karśnickiego, sędziego sieradzkiego.
Snadź, mój Karśnicki, jam winien u ciebie:
Ty poświęcony ojczystej potrzebie,
Gdzie zdradne zgliszcze, gdzie ogień w popiele,
Tam stąpasz śmiele.
I miłe lasy, i Dryady hoże,
Nic cię w zapale zatrzymać nie może;
Jako gorejesz k'Pospolitej Rzeczy,
Któż ci zaprzeczy?
A ja w te czasy burz i niepogody,
W mym bielskim domku, nad strumieniem wody,
W błogosławionych gaikach mej niwy
Siedzę leniwy.
I we mnie grało rycerstwo Marsowe:
Już hełm z piórami włożyłem na głowę,
Miecz przypasałem, zwarłem piersi moje
W blaszaną zbroję;
Ale mię dziewa helikońskiej strony
Wstrzymała, mówiąc: Gdzie idziesz, szalony?
Czy miłość piosnki, czy już nic nie znaczy
Twój dar śpiewaczy?
Straszny rycerzu! niechaj ci się nie śni,
Byś łamał wiarę Febowi i pieśni;
Nie śmiej przenosić zwycięstwa nietrwałe
Nad wieszczów chwałę!
Czy większa Troja, co w popiołach tleje?
Czy większy Homer, co śpiewał jej dzieje?
[742]
Łabędź sarmacki już świeci w tej porze
Pomiędzy zorze.
Apollo — rzekłem — nie gardzi oręża,
Gra na cytarze i łuk swój natęża,
A nawet słodka uczona Pallada
Zbroić się rada.
Muza, co w krwawym nie smakuje trudzie,
Pierzchła ode mnie; lecz my biedni ludzie,
Co jeno myślim, już zaraz się poda
Jakaś przeszkoda.
Zaledwie zbrój no próg domu przechodzę,
Moja mi Anna stanęła na drodze:
Jak gałąź bluszczu wije się, jak może,
Na swej podporze,
Tak na mej szyi zawisła w tej chwili.
Z nią niemowlęta, synaczkowie mili;
Na rękach Stefan, a mały Jaś bieży
Przy jej odzieży.
O zorzo moja!... porzucasz mię zgoła!...
Tak, płacząc, biedna niewiasta zawoła.
Jam okamieniał, bo miękkie, niestety!
Serce poety.
Cyrce, Kalipso, czarodziejka czuła,
Do ścian domowych rycerza przykuła,
I jak syrena w niewoli mię trzyma
Swemi oczyma.