[50]XIV
Święta iskro ognia Feba,[2]
Ty coś niegdyś tlała wemnie,
Iuż cię wzniecam nadaremnie
Odebrały cię iuż Nieba!
Znikłaś znikła cząstko Boga, 5
Iskro święta, iskro droga! —
Iuż méy ręki uderzeniem
Złota stróna się niewzrusza,
I iuż rymotworczem pieniem
Nieprzemawia moia dusza. — 10
Ach gdy niebiańskim zapałem,
Byłem niegdyś upoiony,
W każdéy chwili, z każdéy strony,
Świat poezyi widziałem —
W nim cnota prawą część miała, 15
W nim przyiaźń, miłość mieszkała,
Czucie niebyło marzeniem,
Czucie kiedym wtedy głosił,
Głos móy za iego wzmocnieniem,
W Bogów siedliska się wznosił. 20
Wyższy nad samego siebie,
Ludzkie potargałem pęta,
Dusza pożarem przeięta,
Po czystém pędziła Niebie. —
Wonnego Eteru zdroie 25
Napełniały piersi moie —
[51]
Spełzła dla mnie ziemia cała —
W gwiezdzistéy szedłem koronie —
Niesmiertelność mi błysczała
Ach Bóg, Bóg w moiém był łonie! 30
Teraz gdym wrócił w ciemnoty,
Gdy zgasły Bogów natchnienia,
Gdzież piękności przyrodzenia?!
Miłość, chwała, i wy cnoty
Którem w promień Feba stroił, 35
Wy któremim duszę poił?! —
Iużeście to doszły mety
Kędy koniec każdéy sile. —
Ach i nadzieia niestety,
W ostatniéy legła mogile! 40
I wy obrazy Natury,
Piérwotnym stroyne urokiem
Iuż was niema przed mém okiem;
Myśl wpadła w odmęt ponury;
Iuż osłabły siły wiescze 45
By was rymem głosić iéscze;
Iuż méy ręki uderzeniem
Złota stróna się niewzrusza,
I iuż rymotworczém pieniem
Nieprzemawia moia dusza! — 50