[134]
Odpowiedź ziemi.
Ja wołałem do ziemi: „Dobra matko nasza,
Bogini naszych bogów, Izydo i Rejo,
Której tchnienie — oazy czystem źródłem zrasza,
Przez którą na ściernisku kwiaty błękitnieją;
„Ty, która dajesz gniazdom z liści baldachiny,
Co nowe niecisz życie w schnących drzew koronie;
Która ziarnem swem karmisz zbłąkane ptaszyny,
Która kołyszesz morza w swem potężnem łonie!
„Ulituj się nad nami! każdy krok kaleczy
Stopy nasze — i bólów wciąż przeważa szale!
Matko, czy wszystko cierpi tak, jak ród człowieczy?”
— Ale ziemia mi rzekła: „Ja cię nie znam wcale!
„Czym zliczyła motyle, kamienie, drzew soki,
Formy, co są metalem, zwierzęciem lub kwiatem,
Jęki wiatrów, mórz piany, piaski puszcz, obłoki?
A czemżeś ty, jeżeli nie równym im bratem?
„Nie! ja nie znam nic z tego, co się mieści we mnie,
Tak, jak ty nie znasz wcale cierpień i radości
[135]
Milionów ciał, co w ciele twem drgają tajemnie,
Nieskończenie maleńkie, a pełne żywości!
„Nie znam ani imienia, ni liczby nomadów,
Które ze mnie powstają, karmiąc się mem łonem,
I ścieram obojętnie nawet ślady śladów
Tych, co żyli przed wieków tysiącznym milionem!“
— Więc wołałem do ziemi: „Matko bezlitosna,
Macocho! Jeśli duch twój nie słyszy zamknięty,
Jak jęczy twoich synów gromada żałosna,
Jeśli wzgardliwie milczysz na nasze lamenty;
„Czy powiesz nam, gdzie cel tej drogi śród bezdroży,
Jaką tajnię skrywają naszej śmierci dzieje,
I czy wszystko się kończy, gdy nas grób rozłoży?
— Lecz ziemia mi odrzekła: „Twa śmierć nie istnieje!
„Nie być!! Próżność robaka, co roi zuchwale,
Że żyje! Obłęd pyłku, co błądzi po niebie!
Dzika pycha atomu! Ty nie żyjesz wcale,
Lecz żyje Wszechistota, która nie zna ciebie!
„Wszechistota przedwieczna, tworzywo i siła,
Nieśmiertelny, prawdziwy Bóg, Bóg niestworzony,
Istota, co nie umrze, bo się nie rodziła,
Bóg, w przestrzeni i w czasie jeden, nieskończony!
„On tylko żyje. Czem jest zdziebło drzew nasie nianasienia
Słońce, które zagasa? człowiek, co zamiera?
Bóg czuje, jak w Nim życie dysze: On przemienia,
On tchnie, a Jego tchnienie w śmierci się zawiera!
[136]
„Śmierć jest formułą życia wieczną i jedyną.
Przejściem jednych ciał w drugie, w ciągłej czasu zmianie,
Ruchem, którego drgnienia nigdy nie przeminą;
To — ciągłe, ciche słabych w silnych zmartwychwstanie.
„Śmierć to odnowicielka i odrodzicielka,
To zorza na dnia schyłku, to wiosna po lecie,
Matka niewyczerpana, święta karmicielka,
Której praca zaludnia wieczność we wszechświecie.
„Łańcuch hymenu jedność drgnień jej z nami tworzy:
Przez nią wszystko się zlewa w jeden świat promienny,
Wszystko rodzi się, rośnie, kwitnie, rusza, mnoży
I zmartwychwstaje w wirów przepaści bezdennej.
„Ona wiąże, rozdziela, czyści, grzeje, brata,
A my wszyscy jesteśmy równi dla jej tchnienia;
Jam sama tylko kulką krwi w żyłach wszechświata,
Jam punktem w cieniu nocy niezgłębionych cienia.
„Upadłabym rozbita w olbrzymią kurzawę,
Nie naruszając ciszy kosmosu odwiecznej,
I zagasłoby w głuchy mrok słońce jaskrawe,
A niktby nic nie wiedział o śmierci słonecznej.“
|