Ojcze — nasz
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ojcze — nasz |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
W onych to czasiech kiedy gruzów Romy,
Krzyż nad męczeństwa uniesiony światy
Nad ziemią błysnął zwycięztwa ramiony,
By objąwszy, przestroić w swe szaty —
W onych to czasiech zaciekań i badań,
Gdy chrzęściański mędrzec, zamiast w niebo
Poglądal w gruzy pogaństwa i zadań,
Martwych sofistów pytać czuł potrzebę —
Wśród nowych Chrześcian, był mędrzec zgrzybiały,
Świętego Pawła porwany mądrością.
Wziął chrzest — lecz oczy jego nie patrzały
Na świat ten wiary czuciem i świętością. —
On słysząc biblij świętych podań dzieje
Słysząc «Ojcze nasz» dziwił się mądrości,
Lecz nie czuł mistrza, mistrzów, co w koleje
Świata, próśb siedem rzucił — próśb miłości.
On nieraz myślą chciał zgłębiać, nie wiarą
Głębi tajemnic siedmiu próśb człowieka,
I siadł raz, badać, myślą zimną starą
Ojcze nasz Chrześcian.
I w ziemię powieka
Utkwiona była, a na piersi głowa
Spadła w zadumie rozumu ślepego,
I dumał, dumał, a myśl błędna owa
Wlokła go długo do celu tajnego —
Lecz drugiej prośby nie skończył gdy, w dali
Straszliwy rozgrzmot zbudził go z dumania,
Że padł o ziemię — a z głębi wstawali
Martwi, z wieczystych snów śmierci posłania.
W górze archanioł uwisł — a obłoki
Zaszły ciemnością wśród wieków, basz prądu:
Skonał — bo głos ten straszliwy, głęboki,
To była trąba ostatniego sądu. —