Osa (albo Przygasanie wzroku)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Grochowiak
Tytuł Osa (albo Przygasanie wzroku)
Pochodzenie Wiersze wybrane
Wydawca Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”
Data wyd. 1978
Druk Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Osa
(albo Przygasanie wzroku)

Poczyniła mi splendor osa. Przyszła wraz z otwarciem
Wystawy Ubóstwa, którą przedsięwziąłem
Na znak jesieni moich biednych oczu. Czas bowiem najwyższy
Kupić okulary — tak myślałem — ale
Osa to uczciła w sposób okazały: astrą
Żółtą odwłoku, który dyszał swobodnie na wietrze.

Krępacja niewymowna. Cóż podać? Miód czy piwo? Osa —
Jak wiadomo Leśnym i Bagiennym — pija
Z wysokich wazonów, gdzie się pieśń zapleśni
Albo wirydarz gotycki w tulejkę zawinie.
Robiła więc fochy, osa — osowiała.

Ja też — jak gdyby nigdy nic — chodzę z koktajlami,
Tu poczęstuję cień aksamitny, tam — szkatułkę pełną białej soli,
Wiodę dyskurs z czerwieńcem, a potem
Do klawesynu siadam.
I patrzcie:
Osa opowiada o pewnym osiedleńcu
Na osypiskach osnutych przez osty, ostatnio
Osamotnionym z powodu gacha żony.

Nie wytrzymałem, tłukąc trzy nasturcje, które osa lubi
Traktować jako trunków wazony:
— Cóż to za osioł?

Osa ofuknęła — ni stąd, ni zowąd — osiwiałego lokaja:
„Osobliwe to, zaiste, aby byle fagas
Nosił na nosie jako cwikier skrzydła ważki,
A nie znał jej szwagra, zaś mego małżonka:
Trzmiela”.

Zdarłem fagasowi okulary z nosa. Zbłękitniały mu białka.





Tekst udostępniony jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.