Ostatni klasyk (1926)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Ostatni klasyk
Pochodzenie Poezje tom I Stare Miasto
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1926
Druk Zakł. Graf. „Nasza Drukarnia“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OSTATNI KLASYK.


I.

Na facjacie staromiejskiej,
Co czterysta lat pamięta,
Od pół wieku mieszka blisko
Pan Baltazar Podbipięta.

Pan Baltazar ma w pogardzie
Nowoczesny strój światowy,
Nosi spodnie z strzemiączkami,
Oraz surdut tabaczkowy.

Na cóż bawić się w fircyka
Pedagogom starej daty?
Miast batystu — wielki fular,
Miast laseczki — kij sękaty.

Kto odziewa się inaczej,
Niema w głowie krzty oleju —
Tak powiada Podbipięta,
Mości panie dobrodzieju!..


II.

Zna dokładnie Stare Miasto
Podbipiętę Baltazara —
Niegdyś w szkołach on wykładał
Korneljusza i Cezara.

Historyków i lutnistów
Dawnej Grecji, dawnej Romy
Pan Baltazar Podbipięta
Doskonale jest świadomy.

Nic go bardziej nie porywa,
Nic potężniej go nie wzrusza
Nad satyry Horacego,
Lub sielanki Wirgiljusza.

Komentuje filozofów,
A w poetach tonie cały —
Dla klasycznej erudycji
Ma on respekt niebywały.


III.

Skromną celę Podbipięty
Zapełniają stosy duże,
Ksiąg in folio, ksiąg in quarto
W pergaminie albo w skórze.

Wyżej skarbów najprzedniejszych
Ceni klasyk „białe kruki” —
Ma Unglera i Hallera
I najpierwsze Fiola druki.


Z wielkich półek nadpróchniałych,
Gdzie pajęczyn wiszą kiry,
Wyglądają rzadkie „aldy”,
Oraz cenne „elzewiry”.

Od podłogi do pułapu
Woluminów Bóg wie ile!..
Tu Baltazar Podbipięta
Najpiękniejsze spędza chwile.


IV.

Gdy latarnie już zapłoną,
Gdy zabłysną gwiazdek oczy,
Do swej cichej kawiarenki
Pan Baltazar zwolna kroczy.

Kawiarenka w Starym Rynku
Ma w nim gościa nad gościami —
Od pół wieku tam codziennie
Pije kawę z rogalkami.

Przy stoliku zaplamionym,
Pośród ciszy, pośród cienia,
Rozwiązuje pan Baltazar
Polityczne zagadnienia.

Zatopiony w telegramach,
Badający giełdy stopę,
Jak Metternich lub Talleyrand
Kawałkuje Europę...


V.

Nieraz, wiosną, gdy za rzeką
Pachną kwiaty, szumią gaje,
Pan Baltazar Podbipięta
W swej facjaty oknie staje.

Oszałamia go pomału
Przemarzonych snów muzyka,
Silniej bije stare serce
I klasyczna oschłość znika.

Zda się, starca pyta słonko,
Co złociste sieją strzały:
„Czy ci dały spokój księgi,
Czy ci one szczęście dały?”

Aż zabłyśnie łza srebrzysta
Pod powieką starca siwą,
Aż zatęskni Podbipięta
Za młodością swą burzliwą...


VI.

Ponad głową Podbipięty
Lat przebiegło tyle... tyle!
Stare kości, stare ciało
Już odpocząć chcą w mogile.

Nawet oczy bibljofila
Czy oślepły, czy zanikły:
Za najrzadszy oryginał
Nieraz przedruk bierze zwykły.


Aż w majowy kiedyś wieczór,
Co w gwiaździstej spłynął szacie,
Pan Baltazar Podbipięta
Usnął cicho w swej facjacie.

Usnął cicho w swej facjacie,
Skroń na dłoni mając wspartą,
Wśród „Unglerów” i „Hallerów”,
Ksiąg in folio, ksiąg in quarto...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.