Ostatni poranek więźnia

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Ostatni poranek więźnia
Podtytuł Pamięci X. Iszory, zamordowanego w Wilnie przez Moskali 1863
Pochodzenie Krople czary. Część druga
Wydawca Paweł Rhode
Data wyd. 1865
Druk A. Th. Engelhardt
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Ostatni poranek więźnia.
(Pamięci X. Iszory, zamordowanego w Wilnie przez Moskali 1863).

Już błysnął ranek i u mojéj kraty,
Strugą światłości olśnił ciche światy,
Budzisz się ziemio, a noc w mgieł powodzi
Płaszcz gwiazd za sobą wlokąca uchodzi.....
Jasném tłem niebios rumieni się zorze,

Coraz to krwawsza łóna się wyłania,
Ogniem pożarów, purpurowe morze
Spływa, i promień świateł zmartwychwstania
Strugą w świat płynie... już skowronki gwarzą,
Niedługo słońce wstanie jasną twarzą,
Już go jaskółka tu, pod kratą moją
Wieści u gniazda... już skowronki gwarzą,
W błękit wzniesione hymn poranku stroją...
Dziś więc ostatni! poranek męczeństwa —
Żal za boleścią... o! wszak ona tylko,
Tu mi na świecie... była z każdą chwilką
Siostrą jedyną — wśród szyderstw przekleństwa...
O! żal boleści... o! żal mi męczeństwa!
Ha! tam już słyszę — po schodach stąpanie —
Oprawcy moi — oswobodziciele!
Idą już po mnie — a jednak o Panie,
Jam tak spokojny — i czuję wesele...
Jakbym przy jasnym zmartwychwstań aniele
Miał już bez męki wzlecieć w twe przestrzenie —
Za chwilę — żegnaj o! moje więzienie!
Żegnaj o trawko, wzrosła u méj kraty,
I ty pajączku... prządź tu jak przed laty,
I ty jaskółko! dziś mój duch skrzydlaty
Tak pożegluje do ojczyzny wiecznéj,
Służyć modlitwą — tam Polsce słonecznéj —
O! żal mi tylko, że tu — tylu braci
Zostawiam smutnych... o! a smutniéj jeszcze,
Kilku wesołych — co śpią, kiedy kaci
Ciało ojczyzny biorą w piekieł kleszcze!
Idą — a mnie tak błogo — tak spokojnie,
I w duszy mojéj tak jasno, tak strojnie,
Jakby ją arfą swoją — Bóg nastroił,
Z któréj się rój aniołów tam wyroił!
Klękam o Panie — i z ręką na łonie,
Łańcuchem hymny zmartwychwstania dzwonię!
O! dzięki, żeś mnie niegodnego, męzką
Duszą — i palmą obdarzył męczeńską,
Prawda — jam mały, ale wielką siłą,
Kochałem Ciebie — i ojczyznę miłą!...

Kto kocha ludzkość potęgą miłości,
Dla tego — niemasz na świecie trudności,
W duszy natchnieniem jemu Bóg zanucił,
I nad przepaście most swéj tęczy rzucił....
I prawdą piekła ugasi ogniowe,
Jeżeli gotów za prawdę — dać głowę!...
Patroni Polscy! o! dodajcie siły,
Bym godnie zstąpił do polskiéj mogiły,
Za chwilę słońce.... idą!.. o! bez końca!
Dziś z szubienicy ja ujrzę wschód słońca —
Idą — powitam ich cierpień miłością,
Powitam smutkiem i nieśmiertelnością,
Idą — już przyszli. O mury żegnajcie! —
Bóg z wami bracia! jam gotów — witajcie!...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.