Ostatniej róży lata Samotny płonie kwiat;
Odeszły ją towarzyszki, Zagasł ich wdzięk i zbladł.
Żadna się nie nachyli, By ją całować w skroń,
Zrumienić się jej rumieńcem, Oddać jej woń za woń.
Nie będzie schnął w pustkowiu Twój krzew samotny ten!
Gdy inne już posnęły, I ty zapadnij w sen!
Pozrywam ja twe listki, Rozrzucę je na ścieg,
Gdzie drogich przyjaciółek Zwarzony pokos legł.
I ja tak niechaj zginę, Gdy przyjaźń znajdzie kres,
Gdy jasny krąg miłości Zmieni się w krople łez;
Gdy wierne serce zamrze, A słodkie pójdzie już,
Któż chciałby jeszcze zostać W tym świecie mgieł i burz?...