P. J. Szafarzyka słowiański narodopis/Wstęp
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | P. J. Szafarzyka słowiański narodopis |
Wydawca | Zygmunt Schletter |
Data wyd. | 1843 |
Miejsce wyd. | Wrocław |
Tłumacz | Piotr Dahlmann |
Tytuł orygin. | Slovanský národopis |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wiadomą jest rzeczą że pokolenie ludzkie czyli ludzkość podług cech cielesnych i właściwości języków na rozliczne plemiona, rody, szczepy i narody się dzieli. Z miejsca, które ten lub ów naród w rzędzie szczepów i plemion ludzkich zajmuje, poznaje się jego większe lub mniejsze z innémi narodami pokrewieństwo.
Jak w oznaczeniu liczby plemion i szczepów tak téż i w używaniu imion nie masz dotąd między uczonymi badaczami zupełnéj zgodności. My ze względu na niniejsze nasze przedsięwzięcie, nie zbyt chybiemy celu, jeżeli przyjmiemy podział całego ludzkiego pokolenia na cztery plemiona za prawy to jest na indoeuropejskie, semickie, północne i chińskie. Ponieważ atoli w słowiańskiém dziejopisarstwie i badaniach językowych najwięcéj tylko o szczepach i narodach pierwszego i trzeciego plemienia, to jest, indoeuropejskiego i północnego, mowa jest, z powodu że narody drugich dwóch plemion w historycznych czasach z Słowianami bliższych i trwałych związków nie miały; przeto téż w miejscu tém jedynie o owych, pomijając poślednie, jak najkrócéj nieco powiemy.
Plemie indoeuropejskie, na całym okręgu ziemskim teraz nie tylko najliczniejsze , ale téż pod względem naukowym i politycznym najprzedniejsze, rozkłada się na liczne starsze i nowsze rody, szczepy i narody. Te są w Azyi: ród hinduski z szczepem indyjskim, ród areicki z szczepem medyjskim i sarmackim, którego gałęzią Osetyncy w Kaukazie, z afgańskim, perskim i armeńskim szczepem; w Europie: ród tracki z szczepem trackim (tegoż gałęziami są Arbanasi czyli Arnauci w Turcyi), z greckim i łacińskim szczepem; ród celtoniemiecki z szczepem niemieckim, celtyckim, tegoż ostatki gorale Szkoccy czyli Kaledonowie i Irowie, i z cymbryjskim, którego potomkami Brejzarowie we Francyi i Waliszczanie w Anglii; ród windycki z szczepem litewskim i słowiańskim.
Szczepy plemienia północnego siedliskami swemi nie tylko północną połowę Azyi i Ameryki, ale nie małą część najpółnocniejszéj Europy zajmujące, stanowią około pięć rodów. Te są: ród uralski z szczepem loparskim i czudzkim, na trzy główne gałęzie rozrosłym, na wschodnich, ci są, Woguły, Ostjaki, Permjaki, Zyrjanie, Wotjaki, Mordwini i Czeremisi, na zachodnich, ci są: Czuchońce we Finladji i Czudy w Estonii, i na południowych, ci są, Madjary w Węgrzech: ród Kaukaski z mnogiemi drobnémi szczepami, najznakomitsi są Czerkiesi, Lesgowie czyli Awarowie i Gruzowie; ród samojedzki z dwiéma szczepami; ród turecki z kilkoma szczepami, do których i sturczeni Baszkirzy, Meszczeracy i Czuwasi należą; ród mongolski z czteréma głównémi szczepami, między któremi Kałmycy nas najbliżsi są.
Jak się plemiona stopniowo w rody, rody w szczepy, szczepy w narody, narody w inne pomniejsze gałęzie i latorośle rozkradają i rozrastają, tak téż i ich języki. Lecz ponieważ nam ustalonych i powszechnie przyjętych nazw nie dostaje, któremibyśmy mowę ludzką podług stopni jéj pokrewieństwa równobieżnie z owemi podziałami plemion, rodów, szczepów i narodów oznaczyć mogli, przeto tu, dla lepszego zrozmuienia tego, co nastąpi, jedynie to przypomniemy, że słowa mowa W tém tu dziele używamy na stopniu odpowiednim nazwie szczep, a slowa język nazwie naród. Mowę więc dzielimy na idiomy czyli na szeregi języków mniéj więcéj z sobą pokrewnionych, idiom na języki, język na narzecza, narzecza na podrzecza, podrzecza na różnorzecza.
Za podstawę i środek tego obszernego a tu polubownego rozgatunkowania bierzemy właśnie język, który tam nachodzimy, gdzie sposób mówienia jednego narodu, choćby niekiedy jeograficznie i politycznie rozdzielonego a z téj przyczyny i rozlicznych imion używającego, tak sobie treścią i formą podobnym i łatwo zrozumiałym jest, że wszyscy jego członkowie, oczywiście przy potrzebnéj pomocy szkół i narodowego wychowania, wygodnie i bez ujmy dla swego kształcenia się, a nawet z niemałem przyspieszeniem tegoż, jednego piśmiennego języka używać, jednę literaturę tworzyć mogą, choćby to może teraz tu i owdzie inaczéj było. Bo w świecie, to jest w ludzkich rzeczach o wiele inaczéj jest, jakby podług rozsądnéj myśli mogło i miału być.
Ten podział człowieczeństwa na plemiona, rody, szczepy, narody i mniejsze gałęzie, a mówienia ludzkiego na mowy, idiomy, języki, narzecza, podrzecza i różnorzecza tak rozumieć należy, że jest czystym szematem ze szczególnego względu na szczep słowiański rzuconym, który w pojedyńczych przypadkach stósownie do rzeczy saméj, to jest do wielkości i rozległości szczepów i języków już to rozszerzyć, już tu ścieśnić potrzeba. Przyrodzenie zaiste lubi jak w innych swych utworach, tak i w tworzeniu szczepów i mów ludzkich nieskończoną rozmaitość. Stąd to pochodzi, że jeszcze niektóre szczepy, mowy, jak n. p. słowiańskie i niemieckie prawie się w nieograniczone morze narodów i narzeczy i innych poddziałów rozlewają, inne zaś przeciwnie, jak n. p. osetinski, ów ostatek szczepu medzkiego, juz tylko na kształt studzienki w górach bez przycieku i odcieku jednostajnie swą bytność przedłużają. Języki tych maleńkich szczepów tą samą miarą, mierzyć, co owych ogromnych, byłoby rzeczą niestósowną.
Chociaż atoli dwojakiego rodzaju są znamiona, podług których się ogół człowieczeństwa na rasy rozkłada, i pokrewieństwo narodów stanowi, cielesne, na budowie ciała człowieczego zasadzające się, i duchowe, na mowie oparte, jednakże w moralnym czyli praktycznym względzie bierze u tyle strona ostatnia przewagę, o ile duch nad ciało wyższym. Język jest zaiste odblaskiem ducha, jest duchem samym, rzeczywiście żywym. Bez języka byłby człowiek na téj ziemi mało czém więcéj od zwierzęcia, boby był na zawsze pozbawiony narzędzia do założenia politycznego społeczeństwa, i do wszechstronnego siebie w niém kształcenia, a co celem człowieczeństwa. Język jest, mów co bądź, w swym pierwotnym pełnym tajemniczości zarodzie darem bożym, bezpośrednim zmysłowym wydechem duszy z Boga wyszłej, a do niego wrócić się mającéj. Ze stopnia wykształcenia języka, przedstawiającego się w literaturze narodowéj poznaje się najwłaściwiéj stopień wykształcenia narodu, a ze stopnia miłości ku niemu i pieczy o jego zachowanie i doskonalenie, bez narzucania go innorodźcom, stopień duchowéj i obyczajowéj wysokości jego. Naród, który, mając przekonanie o ważności przyrodzonego języka za wyższy duchowy żywot swój, sam go odrzuca, i jego się wyrzeka, popełnia sam na sobie samobójstwo a zda z tego rachunek Bogu, którego odwieczne prawa tém samęm obala. Bronić i miłować nad życie, co swojego, szanować i nie pognębiać co cudzego, jest to świętą powinnością tak każdego człowieka jak i każdego narodu, który do moralnego poznania siebie i swego przeznaczenia doszedł. Kto o skosmopoliceniu językówym w oczy, lub za oczy prawi i rozumuje, ten, kto kolwiek bądź, szaleńcem alboli téż jeszcze czem gorszem jest.