Państwo i rewolucja/Rozdział I/1
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Państwo i rewolucja |
Wydawca | F. Hoesick |
Data wyd. | 1919 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Czesław Hulanicki |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały rozdział I |
Indeks stron |
Z teorją Marksa dzieje się obecnie to, co już nieraz w historji zdarzało się z doktrynami rewolucyjnych myślicieli i wodzów klas uciskanych w ich walce o oswobodzenie. Klasy uciskające za życia wielkich rewolucjonistów odpłacały nim nieustannym prześladowaniem, spotykały ich nauki dziką złością, wściekłą nienawiścią, bezceremonjalną kampanją kłamstw i oszczerstw. Po ich skonie zaś próbują uczynić z nich nieszkodliwy obraz święty, pragną niby ich kanonizacji, otoczenia ich imienia pewną sławą w celu „pocieszenia“ klas uciskanych i ich ogłupiania przez kastrowanie treści rewolucyjnej teorji, przytępianie jej ostrza rewolucyjnego, poniżanie.
Na takim „obrobieniu“ marksizmu schodzą się obecnie burżuazja i oportuniści w łonie ruchu robotniczego.
O stronie rewolucyjnej teorji zapominają, zacierają, przekręcają jej ducha rewolucyjnego. Wysuwają na plan pierwszy, sławią to, co jest do przyjęcia lub co się wydaje do przyjęcia dla burżuazji.
Bez żartów! Wszyscy socjal-szowiniści dziś są „marksistami“. I coraz częściej niemieccy uczeni burżuazyjni, wczorajsi specjaliści w trzebieniu marksizmu, prawią o „nacjonalno-niemieckim“ Marksie, który jakoby tak wspaniale wychował dla celów zaborczej wojny zorganizowane związki robotnicze.
Wobec takiego stanu rzeczy, wobec niesłychanego skażenia marksizmu, nasze zadanie przedewszystkiem polega na przywróceniu prawdziwej nauki Marksa o państwie. Do tego jest niezbędne zacytowanie całego szeregu ustępów z własnych dzieł Marksa i Engelsa. Takie dłuższe cytaty wykład być może uczynią nieco ciężkim i nie będą sprzyjały jego popularności. Jest niepodobieństwem wszakże obejść się bez nich. Wszystkie, lub przynajmniej wszystkie, decydujące ustępy, o państwie należy koniecznie przytoczyć w możliwie pełnej postaci, aby czytelnik mógł sobie wyrobić samodzielne zdanie o całokształcie poglądów twórców naukowego socjalizmu oraz o rozwoju tych poglądów, jak również, aby ich skażenie przez panujący teraz „kautskjanizm“ udowodnione zostało dokumentalnie i unaocznione z całą wyrazistością.
Zaczniemy od najwięcej rozpowszechnionej pracy Fr. Engelsa: „Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa“, które to dziełko już w 1894 r. ukazało się w Sztutgarcie w 6-ym wydaniu.
Tutaj w pełni jasności wyrażoną jest zasadnicza idea marksizmu o historycznej roli i znaczeniu państwa. Państwo jest wytworem i objawieniem nieprzejednanych przeciwieństw klasowych. Państwo powstaje tylko tam, wtedy i o tyle, o ile przeciwieństwa klasowe nie mogą być objektywnie uzgodnione. I odwrotnie: istnienie państwa jest dowodem, że przeciwieństwa klasowe są nie do pogodzenia.
W tym to mianowicie najważniejszym i kardynalnym punkcie zaczyna się skażenie marksizmu, idące w dwóch głównie kierunkach.
Z jednej strony, burżuazyjni i zwłaszcza drobnomieszczańscy ideologowie, — zmuszeni pod naciskiem bezspornych faktów historycznych przyznać, że państwo jest tylko tam, gdzie są przeciwieństwa klasowe i walka klas, — „poprawiają“ Marksa w taki sposób, iż państwo wydaje się rzekomym organem pojednania klas.
Podług Marksa, państwo nie mogłoby ani powstać, ani utrzymać się, gdyby było możliwem pojednanie klas. A według mieszczańskich i filisterskich profesorów i publicystów okazuje się, — przy nieustannych, życzliwych, powoływaniach się na Marksa! — że właśnie państwo godzi klasy. Podług Marksa państwo jest organem panowania klasowego, organem ucisku jednej klasy przez drugą, jest tworem „porządku“, który uprawnia i utrwala ten ucisk, uśmierzając starcie klas. Według drobnomieszczańskich polityków porządek stanowi właśnie pokój klas, a nie ucisk jednej klasy przez drugą; uśmierzać starcia — znaczy godzić, a nie pozbawiać klasy uciśnione określonych środków i sposobów walki o zrzucenie ciemiężycieli.
Naprzykład, wszyscy eserzy (socjaliści-rewolucjoniści) i mieńezewicy w rewolucji 1917 roku, kiedy zagadnienie o znaczeniu i roli państwa wypłynęło w całej pełni, wypłynęło życiowo, jako sprawa natychmiastowego działania i nadto w skali masowej, — wszyscy stoczyli się odrazu i całkowicie do teorji drobnomieszczańskiej „pogodzenia“ klas przez „państwo“. Niezliczone rezolucje i artykuły polityków obu tych partji naskroś są przepojone tą mieszczańską i filisterską teorją „pogodzenia“. Że państwo jest organem panowania określonej klasy, która nie może być pojednaną ze swoim antypodą (z przeciwną jej klasą), tego drobnomieszczańska demokracja nigdy nie jest w stanie pojąć. Stosunek do państwa — jest to jeden z najjaskrawszych przejawów tego, że eserzy i mieńszewicy nie są zgoła socjalistami (cośmy, bolszewicy, zawsze udawadniali), lecz drobnomieszezańskimi demokratami z prawie socjalistyczną frazeologią.
Z drugiej strony, skażenie przez Kautskiego marksizmu jest o wiele subtelniejsze. „Teoretycznie“ nie neguje się tego, że państwo jest organem panowania klasowego, ani to, iż przeciwieństwa klasowe są nieprzejednane. Traci się atoli z uwagi lub tuszuje się rzecz następującą: jeżeli państwo stanowi produkt nieprzejednanych przeciwieństw klasowych, jeżeli jest siłą, stojącą po nad społeczeństwem i „coraz bardziej a bardziej wyodrębniającą się od społeczeństwa“, to oczywista, że oswobodzenie klasy uciśnionej jest niemożliwe nie tylko bez gwałtownej rewolucji, lecz i bez unicestwienia tego aparatu władzy państwowej, aparatu, stworzonego przez klasę panującą i w którym to „wyodrębnienie“ jest wcielone. Wniosek ten, jasny sam przez się teoretycznie, Marks wyprowadził, jak to zobaczymy, z całą wyrazistością na podstawie konkretnie-historycznej analizy zadań rewolucji. O tym to właśnie wniosku Kautsky — jak to się okaże w dalszym wykładzie — ...„zapomniał“ i wypaczył go.