[54]PARNAS.
Nad mym Parnasem dmie zawierucha,
Blady mnie wita poranek;
Już moja Muza w samowar dmucha,
Już słyszę miły brzęk szklanek.
Gdy duch, szalejąc przez noc do rana,
Na skrzydłach natchnienia wzlata,
Ach, niemasz potem, Muzo kochana,
Jak olimpijska herbata!
Ach, bo ten chłodny ranek poczyna
Trzeźwić poetę — a zatem
Owiń mnie szczelniej, Muzo jedyna,
Mym hamletowskim chałatem.
Zamiast obłoków, które niebiosa
I bogów kryją przed okiem
Cynicznych ludzi — daj papierosa:
Skryję się dymu obłokiem.
Lecz tradycyjny piorun Jowisza
Nie strzeli stamtąd na ludzi,
Na palcach, Muzo, chodź tam... pst... cisza...
Jowisz w fotelu się zbudzi.
Jowisz noc szalał z tobą w snów świecie
I czuje szałów tych skutki...
Wracam ci wolność, kochane dziecię:
Masz wszystkie prawa rozwódki.
[55]
Tam właśnie Pegaz rży wiatronogi...
Gdy tęsknisz za uczuć burzą,
Siadaj i szukaj — szczęśliwej drogi!
Świat duży i głupców dużo.
Gdy ty śród wieszczych wyżyn zapału
Nowe rozniecisz jutrzenki,
Były kochanek będzie pomału
Brał papierosa do ręki. —
I poświstując za dymu chmurą,
Pomyśli chwilkę jedyną:
Ty, moja Muzo, ty pójdziesz górą,
Lecz ja już pójdę doliną!...
Sosnowice.Andrzej Niemojewski.