[387] Peryod III.
O dobry Jezu, o baranku święty,
Okrutną śmiercią niewinnie zarznięty,
Moje na drzewie rozbiły cię złości.
Strun z miłosierdzia twojego wnętrzności
W rannego serca nawlokszy wiolę,
Ile drżącemi palcy władać zdolę,
Zagrać i twoje dobrotliwe uszy,
Choć mi frasunek oczu nie osuszy,
Cieszyć chcę smutnéj melodyéj tonem,
Zwłaszcza gdy łzami i duchem skruszonem
Nie zwykłeś gardzić; owszem, panie święty,
To najkochańsze twoje instrumenty,
To dźwięczny sonet najświętszego ucha,
Płacz za grzech szczery i prawdziwa skrucha.
Więc ci żałośną dumę sierot owych
I sióstr zaśpiewam nutę łazarzowych.
Gdybyś był, panie, natenczas w mym domu,
Nie przyszedłbym był do tego pogromu
Okrutnéj śmierci, któréj melodyéj
Pomogłeś, Boże, Marcie i Maryéj.
Wytoczyłeś łzy i płakałeś rzewnie,
Chociaż-eś go miał z grobu dźwignąć pewnie;
Racz-że się téż nas użaliwszy, panie,
Wyrzec te słowa: wstań z grobu, Stefanie!
Pociesz rodziców, którzy twoje stopy
Łez ustawicznych kropimy ukropy,
I póki świata, póki staje słońca,
Nie masz, ach nie masz trosce naszéj końca.
Czy nie tenżeś dziś, coś wtedy był na tem
Padole ziemskim?... więc jakoś te bratem,
Tak nas rozwesel naszym wdzięcznym synem;
Wszak możesz począć, co chcesz, z swoim czynem:
[388]
Jakoś ulepił, tak kiedy się stłucze,
Możesz naprawić, w twoich ręku klucze
Śmierci i grobu: pokaż-że nam skutki,
Nie czekający powszechnéj pobudki
Swojéj litości. Jeżeliś świat cały
Wskrzesił umarły, coż ziemie tak mały
Kawałek, co go już nie trzeba miesić,
O wszechmogący Boże, nie masz wskrzesić?
O toć-li, żeś już przestał cudów, chodzi?
I teraz każda godzina go rodzi:
Że ich milion na świecie ominę,
Większy to jest cud, gdy każdego minę
I twarz osobną od pierwszego człeka
Dałeś i jeszcze, kto wie, co ich czeka;
Jeśli jaskółkę obumarłą z błota
Ożywia słońce? Że Bóg do żywota
Z grobu mojego przywróci mi syna,
Żaden cud, żadna nie będzie nowina.
Trudniéj ci człeka stworzyć niż ożywić,
Bóg wszytko może: nie trzeba się dziwić,
Jeden cud wszytkie niech przewyższa dziwy,
Żeś tak jest dobry i długo cierpliwy,
Gdy świat, choć gorszy, potopem nie tonie,
Ani z Sodomą wrzącą siarką płonie.