Piętasiówna z Białki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Piętasiówna z Białki
Pochodzenie Mój świat
Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1926
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawn. „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PIĘTASIÓWNA Z BIAŁKI

Naczytałek się po książkach
Nie o psich ogonach,
Lecz rusałkach, leśnych pannach
I o dziwożonach.

Posłuchajcie: człek nie chytry,
Jeźli w czemś przechytrzy,
A gdy chce się zbyt upiększyć,
To będzie najbrzydszy.

Chciałem ja się przypodobać,
Mówię bez przechwałki,
Mojej babie, córce gazdów,
Piętasiównie z Białki.

Czytałek, że trafisz w gusta
Każdej Maryjanny,
Gdy jej powiesz, że podobna
Jest do leśnej panny.

Powracam raz z boru do dom,
Do mej Maryjanny,
Całuję ją i powiadam:
„Wargi leśnej panny!“

„Dam ja tobie leśną pannę!
Cóż to za kawałki!
Wiesz, że jestem córka gazdów,
Piętasiówna z Białki.“


I odrazu, prask, prask, w gębę,
Ot tak, na odlewkę,
Myślę sobie: „ładną z lasu
Mam ja tutaj dziewkę!

Widać, mówię, nie trafiłem
W samo rzeczy sedno,
I najmędrszy człowiek głupstwo
Popełni niejedno.

Będę musiał się poprawić.
I tak się też stało,
Ale człek się uczy, uczy,
A zawsze za mało.

Bez nauki żyć jest trudno,
Tylko wiedzieć trzeba,
Co w niej plewą, a co ziarnem
Na dobry glon chleba.

Nie wiem, jak tam będzie jutro,
Dziś ten czas daleki:
Powróciłem wczoraj wieczór
W dom, od naszej rzeki.

Powróciłem i powiadam
Do mej Maryjanny:
„Nietylko się w jakiemś Gople
Kąpią wodne panny.

O, nietylko gdzieś tam w Wiśle,
Lecz i w naszej rzece
Lubią pływać popód wieczór
Nagości kobiece.


Ale tyś jest najpiękniejsza,
Co mi znaczą one,
Co czerwone mają włosy,
Nagości zielone.“

„Co? Nagości? Sam ci djabeł
O nagościach szepce,
To zielone badehemdki,
Czerwieniaste czepce.

Panny z Sącza, albo Jasła,
Ale — bez przechwałki —
Czem-że one są przy twojej
Piętasiównie z Białki!

A chociażby nawet były
Ze samej Warszawy,
Wara ci do ich nagości,
Mój małżonku prawy!

Wolę, byś mi, chłopie, mówił
Choć o psich ogonach,
Niż o leśnych, wodnych pannach
I o dziwożonach.

Lubią włóczyć się po świecie
Przeróżne pyszałki,
Lecz nikt w pole nie wywiedzie
Piętasiówny z Białki.“

I odrazu: „Dosyć tego!“
Prask i prask po gębie:
Już nie będę komplementów
Prawił zwykłej ziębie.


Już nie będę po uczone
Chodził dyrdymałki,
Ażeby się przypodobać
Piętasiównie z Białki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.