[213]PIEŚŃ KONFEDERACKA.
(1768—1773.)
Stawam na placu z Boga ordynansu,
Rangę porzucam dla Nieba wakansu.
Dla wolności ginę — wiary swej nie minę:
Ten jest mój azard.
Krzyż mi jest tarcza a zbawienie łupem;
W marszu zostaję, choć i padnę trupem.
Nie zważam, bo w boju, dla duszy pokoju
Szukam w Ojczyźnie.
Krew z ran wylana dla mego zbawienia,
Utwierdza żądze, ukaja pragnienia,
Jako katolika, wskróś serce przenika,
Prawego w wierze.
[214]
Śmierć zbawcy stoi za pobudki hasło,
Aby wzniecenie złych czynności zgasło,
Wolności przywary, gwałty świętej wiary,
Zniesione były.
Wyroku twego, wiem, że nie zapłacę,
Niech choć przed czasem życie moje tracę:
Aby nie w upadku — tylko w swoim statku
Wiara słynęła.
Nie obawiam się przeciwników zdrady —
Wiem, że mi dodasz swej zbawiennej rady
W zamysłach obrotu, do praw swych powrotu.
Jak rekrutowi.
Matka łaskawa, tuszę, że się stawi,
Dzielnością swoich rąk pobłogosławi,
Aże gdy przybraną, będę miał wygraną,
Wiary obrońca.
Boć nie nowina, Maryi puklerzem
Zastawiać Polskę wojować z rycerzem —
Przybywa w osobie, sukurs dawać Tobie,
Miła ojczyzno!
[215]
W polskich patronach niepłonne nadzieje.
Zelantów serce niechaj się nie chwieje,
Gdy ci przy swej pieczy, miecze do odsieczy
Dadzą Polakom.
Niech nas nie ślepią światowe ponęty,
Dla Boga brońmy wiary Jego świętej.
A za naszą pracą, będzie wszystką płacą:
Żyć z Bogiem w Niebie. —
(Skarbiec historyi polskiej.)