Pieśni Ossjana (tłum. Krasicki, 1830)/Objaśnienie Wydawcy
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Pieśni Ossjana | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Macpherson poeta angielski, ogłosił w połowie przeszłego wieku zbiór poezyj, którym dał tytuł Pieśni Ossjana; uwiadamiając zarazem publiczność, że je zebrał z pieśni górali szkockich, i że te poezye przez piętnaście wieków, aż do naszych czasow przechowały się w śpiewach tych górali, z całą swoją prostotą, mocą, żywością; słowem ze wszystkiemi cechami starożytnej poezyi religijnej ludów północnych. W tej powieści było coś podobnego do zapewnienia Krasickiego w przemowie do Historyi, o znalezieniu jej rękopismu między Biłgorajem i Tarnogrodem; ale że Macpherson posiadał wszelkie dary prawdziwego poety, że pojął doskonale i potrafił przelać w swe dzieła ducha starożytnych mieszkańców swojej ojczyzny, czytelnicy dali mu zrazu wiarę. Przełożono tedy te poezye na wszystkie języki europejskie; a u nas naprzód Ignacy Krasicki, potem Tymieniecki, dalej Władysław Hr: Ostrowski, Kazimierz Brodziński i inni, w tłumaczeniach wierszem polskim poezyj Macphersona, uwielbili imię mniemanego Ossjana. Trudno jest niewidzieć z tego, że możeby Macpherson nie tak prędko zwrócił na siebie uwagę całej Europy, gdyby nie użył niewinnego żartu, będąc pewnym zresztą, że czas odkryje imie prawdziwego autora. Nie długo więc była w błędzie publiczność. Uczeni angielscy chcąc się dowiedzieć, o ile Macpherson odstąpił od śpiewów górali wystawiając je w ozdobnych wierszach, a oraz chcąc się przekonać czyli pieśni Ossjana mogą być rzeczywiście uważane za historyczne pomniki Szkocyi, starali się usłyszyć je z ust samego ludu szkockiego: ale próżne były ich zabiegi; dowiedziono więc że Macpherson jest autorem pieśni Ossjana. Znaleziono jednak między dawnemi rękopismami źródło z którego autor czerpał podania, znaleziono rzeczywiście jakoweś pieśni i powieści, którym rzadki talent poety XVIII wieku umiał nadać tyle wdzięków, tyle życia, że całą Europę potrafił na czas ułudzić. Nim tedy coś powiemy o Ossjanie, według powieści Macphersona, damy krótką wiadomość o Kaledończykach i ich Bardach, jako istotnie potrzebną do zrozumienia pieśni Fingala i innych, które przez Krasickiego przełożone, do zbioru dzieł jego wchodzą. Wiadomość ta jest ręki Dmochowskiego, i znajduje się w pierwszej edycyi dzieł naszego autora.
Kaledończykowie, mieszkańcy dzisiejszej Szkocyi, pochodzili od Celtów. Dzielili się na pokolenia, czyli Klany; każdy Klan miał swego dowódcę: tego powaga, wyjąwszy w czasie wojny, była bardzo ograniczona. Naczelnicy osobnych pokoleń mieli nad sobą najwyższego urzędnika, zwanego Vergobret; ten urząd czasowy, stał się potem dziedziczny i odmieniony na imie króla.
W sprawach cywilnych żadnego wpływu nie mieli naczelnicy pokoleń; sądzono je stosownie do podania, czyli Klechdy.
Wojna była panującą namiętnością Kaledończyków. Gardzili życiem spokojnem, sądząc że spoczynek upadla człowieka. Mur, którym się od nich Rzymianie oddzielić chcieli, pokazuje, jak im odwaga Kaledończyków straszna była. Skoro młodzieniec wyszedł z dzieciństwa, zaraz towarzyszył ojcu na wojnach. Póty młodzieńcowi nie dano imienia, póki sobie na nie, przez jaki czyn znakomity, nie zasłużył.
Broń ich zaczepna była, włócznia, strzały, puginał i szabla: odporna, przyłbica i puklerz. Skrzydło orła zdobiło przyłbicę króla. Prawie zawsze Kaledończykowie walczyli pieszo, sami dowódcy z wozów. Gdy dzień potyczki nadszedł, król oddalał się na blizki pagórek: tam w milczeniu układał plan bitwy, nade dniem zdawał komendę jednemu z swoich dowódców, a sam z kilką Bardami zostawał na pagórku. Jeśli postrzegł, że jego rycerze ustępowali, posyłał zaraz Barda, aby w nich, przez pieśni rycerskie, ożywił męztwo: a jeśli to nie skutkowało, król sam walczył osobiście.
Po odniesionem zwycięztwie, stawiano pamiątkę z kamienia: takich kamieni jeszcze się wiele znajduje w Szkocyi. Ze zwyciężonymi ludzko się obchodzono i prawie zawsze na wolność ich wypuszczano. Nienawiść między familjami rodziła ustawne bitwy pojedynkowe. Często dwaj bohatyrowie bili się jedynie tylko dla niechęci swych przodków. Ale jak nienawiść, tak też przyjaźń dziedzictwem z pokolenia do pokolenia przechodziła. W największym zapale, gdy jeden rycerz powiedział swemu przeciwnikowi że ich przodkowie byli sobie przyjaciołmi; zaraz obadwa rzucali broń i ściskali się wzajemnie. Gościnność w największym zostawała u nich szacunku, i najpiękniejsze było imie «przyjaciela przychodniów».
Różnili się bardzo Kaledończykowie, od wschodnich narodów w swoich uczuciach dla płci niewieściej. Tam passye największe połączone były z upodleniem i wzgardą; Kaledończykowie zaś patrzali na kobiety, jak na swoje towarzyszki, a przez męztwo i cnoty, starali się na ich szacunek zasłużyć. Czasem przebrane kobiety obok swoich mężów walczyły.
Znali Kaledończykowie żeglugę. Zaświadczają to ich wyprawy do Skandynawji. Domy swoje budowali z drzewa, potem z kamienia; a zawsze prawie na miejscach wzniesionych.
W rozumieniu Kaledończyków, obłoki były siedliskiem dusz po śmierci. Waleczni i cnotliwi umieszczeni w pałacu powietrznym swych ojców: nikczemni i niecnotliwi błąkali się na wiatrach. Cienie tem samem bawiły się po śmierci, co zmarli lubili za życia. Powszechnie u nich rozumiano, że się dusze pokazywały i objawiały. Wszystkie skutki natury przypisywali duchom.
Mówmy cokolwiek o Bardach. Bardowie byli niższymi Druidami. Ci mieli najwyższą powagę we wszystkich sprawach, tamci zaś śpiewali pochwały królów i bohatyrów. Druidowie zostali wyniszczeni u Kaledończyków, że nadto sobie powagi przywłaszczali, Bardowie oszczędzeni.
Nic tak nie przyłożyło się do zjednania powagi królom i dowódcom, jak pieśni Bardów; bo wysławiając ich
przymioty i czyny, wmawiali w lud największe dla nich uszanowanie; a w pieśniach swoich wystawując wzór doskonałego bohatyra i rządcy, wzniecali w królach chęć stania się tym wzorom podobnymi. Ztądto uformował się w Kaledończykach charakter męztwa i wspaniałości.
Każdy naczelnik miał swoich Bardów. Król dawał co rok wielką ucztę, na którą się zgromadzali Bardowie wszystkich pokoleń, i tam swoje pieśni powtarzali. Wybierano z nich najlepsze i kazano nauczać dzieci. W wojsku zbierali się wszyscy Bardowie, i razem głosili zwycięztwo, albo opłakiwali śmierć jakiej znakomitej osoby. Takie pieśni składał Archibard, tojest naczelnik królewskich Bardów: i ten świetny stopień był winien wyższości swojej w poezyi. Bardowie służyli jeszcze za posłów: osoba ich była święta. Zczasem zepsucie Bardów, pochlebstwo, mierność talentów, podały ich w pogardę i przyśpieszyły ich upadek.
Imie Ossjana, zdaniem Macphersona, było między Bardami najsławniejsze. Żył on, podług tego autora, przed wprowadzeniem religji chrześciańskiej do Szkocyi, przy końcu wieku trzeciego, lub na początku czwartego. Pochodził od sławnego Trenmora, który zniszczył Druidów, i przez wszystkie pokolenia został okrzykniony królem. Fingal syn Comhala, a wnuk Trenmora, był ojcem Ossjana, który, skoro tylko mógł broń nosić, towarzyszył ojcu we wszystkich wyprawach, dzieląc jego niebezpieczeństwa i chwałę. Fingal wsławiwszy się przez wielkie dzieła, oddał uroczyście włócznią swoję Ossjanowi. Używał jej nasz Bard na obronę słabego i uciśnionego, póki mu jej starość z rąk nie wytrąciła. Wtedy pozbawiony ojca i syna Oskara, którego Cairbar przywłaszczyciel, przez najhaniebniejszą zdradę zabił; ślepy i słaby, szukał osłodzenia w boleściach i nieszczęściach, śpiewając czyny swoich przyjaciół. Malwina, żona jego kochanego Oskara, nigdy go nie opuściła. Do niej po większej części obraca swoje poemata, osobliwie te, w których waleczny Oskar, główniejszą gra rolę. Czuła przyjaźń, troskliwość naszego Barda dla Malwiny, jej wdzięczność i przywiązanie do ojca, dowodziłyby, że delikatne uczucia nie są szczególnym podziałem ludzi ucywilizowanych.
Malwina uczyła się napamięć poematów Ossjana, jak nas zaręcza autor, i śpiewała je przy dźwięku arfy; po śmierci zaś Ossjana Bardowie nauczyli się ich od niej, i dawali im pierwszeństwo nad własnemi dziełami. Mieli się w nich kochać Kaledończykowie, równie dla opisów historycznych, jak dla piękności poezyi. Ale dla nas to najbardziej szacunek ich pomnaża, że w nich znajdujemy obraz obyczajów tamtego czasu.