[74]XIX.
Pieśni łzawa, zmilknij wreszcie!
A wy bracia cyt! czuj duch...
Skroń marzącą w dłoniach zwieście,
Wytężajcie ducha słuch.
Czy słyszycie? czy słyszycie?
Dźwięk posępny zabrzmiał wkrąg;
Miljon ozwał się w tym zgrzycie
Niewolniczo skutych rąk.
Od gór najdalszych
Po morza męt,
Świat pełen szczęku
Żelaznych pęt.
Nie przepatrzy, nie przeliczy
Ilu nas tu w raba rab,
Zdanych na swawolę dziczy,
Na szpon krwawy chciwych łap.
[75]
Pociech łza tu nic nie zdole,
Jesteś rabem, rabem bądź;
Hej tam, ani mru-mru w dole!
A kto piśnie — łeb mu ściąć.
Lecz starczy ramion
Najlżejszy skręt,
W ciszy szczęk słychać
Żelaznych pęt.
Taka w szczęku tym wymowa,
Że jej żadna moc nie stłumi;
Otrok ją w swem sercu chowa,
Pan w swój sposób ją rozumie.
Ona jad mu, niby jędza,
Sączy do biesiadnych kruż
I sen z powiek wizją spędza,
Że dzień pomsty bliski już.
Tekel ufarsin
Biblijnych Zend,
Pisze mu ręka
W pobrzęku pęt.
Próżno szepce: „Niech tam chrzęści
„Pozbawiona miecza dłoń,
„Przeciw burzy gołych pięści
„Starczy mych siepaczów broń.“ —
Lecz do czasu! bo dzień błyśnie,
Gdy nic pomsty nie odwlecze,
Gdy gwałt gwałtem się odciśnie
A stal kajdan zmieni w miecze.
[76]
By czerep katów
Zmiażdżyć na szczęt,
Runie tysiące
Żelaznych pęt.