[46]PO BURZY
Jeszcze ostatnia głośna błyskawica,
Potem jęk — odgłos piorunnego młota —
Wreszcie ucichło... Przeszła naremnica,
W oddali jeno dudni i turkota.
Już na zachodzie chmura się przeciera. 5
Przez okiennicę wąskiego otwora
Niebo błękitem na ziemię wyziera
Tak samo jasne, pogodne jak wczora.
A tu na ziemi lić... Potoki huczą,
Każdym wgłębieniem warczą wały wodne — 10
Zda się: tę ziemię do znaku opłuczą,
Ostawią jeno skały samorodne.
Ściężałe drzewa ociekają rosą,
Trawy się lżejsze prostują powoli,
A zboża źrałe, jakby ścięte kosą, 15
Leżą pokotem wzdłuż po mokrej roli.
Z miedz obalonych sączą się strumienie,
Źródło z każdego bucha kretowiska —
[47]
Gdzie okiem rzucić — wszędy spustoszenie,
Zatopy mętnych wód i zamuliska. 20
Na zagon wąski wyszedł chłop od chałup,
Popatrzał wkoło... „Myślałech, że zgarnę
Co z tego pola... a tu wszystko na łup —
Cała ta praca człekowa na marne...”
Stanął bez rady i opuścił ręce, 25
A w sercu uczuł zwątpiałość bez granic.
Z oczu łzy trysły... „Myślałech: poświęcę —
Ale to na nic... wiem, że i to na nic...”