Po deszczu (Kasprowicz, 1912)

XI.

PO DESZCZU.

Po deszczu kwiaty odetchły i w górze
Świeżych zapachów pełna atmosfera:
Każdy jej atom snać kroplę zawiera
Tego balsamu, którym żyją róże...

Chmury rozdarło słońce, ten cud boży,
I świat, co, zda się, ze zmęczenia kona,
Zadźwięczał cały, jak posąg Memnona,
Kiedy nań jutrznia swój całunek złoży...

A dusza ludzka, która tonie w krwawéj
Przebojów słocie i wszystkie swe liście
Traci wiosenne ach! dla nic wielkiego,

Czyż jest naprawdę lichszą od tej trawy?
Anioły blasków bytu jej nie strzegą
I czas wytchnienia znikł dla niej wieczyście.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.