[190]PO UGORACH...
I.
Po ugorach i po szarych łanach zbóż
Powiał jakiś zaraźliwy, mroźny wiew —
W złotych kłosach niedojrzały zatruł siew
I pomroził wczesne pączki dzikich róż...
Niby jakiś przedśmierciowy, smoczy ziew
Gna zarazą, ponad ziemią wzdyma kurz,
Który oczom przeosłonił świty zórz
I mgłą ciemną pookrywał wirchy drzew..
Turbanem się zakapturzył stary świat,
Śpi — a za nim twarz wychyla wieczny gniew
I przybliża się powoli nocą burz...
Żywym lasem idą gniewy wieków lat —
Przed nią powiał zaraźliwy, mroźny wiew
Po ugorach i po szarych łanach zbóż...
[191]II.
Po ugorach — wśród zasianych zbożem pól
Ciemność chodzi, jak przed burzą... Zamilkł śpiew
Ptasząt polnych — słychać tylko krzyki mew,
Jak się skarżą, odlatując stadem z ról...
A na roli czerwieni się każdy krzew,
Czerwieni się trawka złota pośród pól —
Bo gdy na nią spadną rosy — już je ból
Wypotniałych znojem jestestw mieni w krew...
Za chmurami słońce pali. — Nowy świt
Nie pokrzepi beznadziejnych, martwych dusz,
Gdy im niesie nowe smutki każdy dzień...
Jeden tylko słychać wszędzie płacz i zgrzyt —
I nocą się rozpościera groźny cień
Po ugorach i po szarych łanach zbóż...
[192]III.
Chłop na łany wyszedł z kosą... istna śmierć!
Istny szkielet, chylący się pośród zbóż...
Stanął... patrzy... kiwa głową: »Któż wie, któż,
Czyli z korca wysianego zbiorę ćwierć?...«
»Nie usiecze — owies mały — liche źdźbła...«
Prasnął kosą, aże brzękła, rzucił sierp:
»Dał ci Pan Bóg marne życie... a ty cierp!«
Zęby zaciął — na powieki trysła łza...
I potoczył łzawem okiem w ciemną dal:
»Przyjdzie zczeznąć... Ha! no darmo... to i cóż?
O mnie mniejsza — ino dzieci, dzieci żal!«
I do serca pchał się gwałtem dziwny lęk —
I poleciał niesłyszany, cichy jęk
Po ugorach i po szarych łanach zbóż...
Niedźwiedź 1898. Władysław Orkan