Pocieszne wykwintnisie (1926)/Scena siódma

<<< Dane tekstu >>>
Autor Molier
Tytuł Pocieszne wykwintnisie
Pochodzenie Bibljoteka Narodowa Serja II Nr. 43
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1926
Druk Drukarnia Ludowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Les Précieuses ridicules
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA SIÓDMA
KASIA, MAGDUSIA, MARYŚKA

MARYŚKA

Jakiś służący pyta, czy panienki są w domu, i mówi, że jego pan chce przyjść w odwiedziny.

MAGDUSIA

Naucz się, błaźnico jedna, wysławiać mniej pospolicie. Powiedz: przybył zwiastun, który zapytuje, czy niema przeszkód, by panie stały się widzialne.

MARYŚKA

A Jezu! a toć ja nie rozumiem po łacińsku i nie uczyłam się, jak panny, nijakich filezofij od Wielgiego Cerusia[1].

MAGDUSIA
Nieokrzesana! Możnaż cierpieć to stworzenie? I któż jest, kogo ów lokaj mieni swoim panem?
MARYŚKA

Nazwał go markizem de Maskaryj.

MAGDUSIA

Ach, droga! markiz! markiz[2]! Idź, powiedz prędko, że może nas oglądać. To z pewnością jakiś wytworny umysł, który musiał zasłyszeć o nas.

KASIA

Z pewnością, droga!

MAGDUSIA

Trzeba go przyjąć tu na dole; to będzie lepiej, niż w naszym pokoiku. Poprawmyż choć trochę włosy i starajmy się godnie podtrzymać reputację. Prędko, śpiesz i podaj nam tutaj poradnik wdzięków.

MARYŚKA

Jak mi Bóg miły, panienko, nie wiem co to za zwierzę; trza mówić po krześcijańsku, jeśli panienka chce, aby ją człek rozumiał.

KASIA

Przynieś więc zwierciadło, ciemna ignorantko, i strzeż się, byś nie zbrukała jego czystej powierzchni odbiciem swego obrazu.






  1. Wielki Cyrus, którego Maryśka tak przekręca, to tytuł głośnej powieści panny de Scudéry.
  2. Markiz... markiz... Przygrywka do wojny, którą Molier wyda markizom, ośmieszając doszczętnie pod tem mianem typ dworskiego złotego młodzieńca. (Krytyka Szkoły żon, Improwizacja w Wersalu, Podziękowanie Królowi Jegomości, Mizantrop, etc.). Panny nie dziwią się tej nieoczekiwanej wizycie; było zwyczajem Wykwintniś, zwłaszcza na prowincji, że pozostawały o pewnych godzinach w domu i przyjmowały każdego, kto zechciał je odwiedzić.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Molier i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.