[203]
Pod pantoflem mój dziadunio,
Pod pantoflem mój tatunio,
Pod pantoflem trzech stryjaszków,
Pod pantoflem dwóch wujaszków,
Pod pantoflem, to nie plotki
Nieboszczycy mojej ciotki,
Pod pantoflem wszyscy, wszędzie;
Mój też pod pantoflem będzie.
Pod pantoflem brat mój Oleś,
Pod pantoflem kuzyn Boleś,
Pod pantoflem pan marszałek,
Nawet rotmistrz, chociaż śmiałek,
[204]
I prezydent z deputatem,
I nie koniec jeszcze na tem,
Pod pantoflem obaj sędzie;
Mój też pod pantoflem będzie.
A dla czego? kto zapyta,
Oto prawda jest niezbita,
Którą następnie przełożę,
Że inaczej być nie może.
Bo u nas ludzi nie wiele,
Jak nie wół, to pewnie cielę,
Jak nie baran, pewno jagnię,
A każden pantofla pragnie!
Mój dziadunio był bibułą,
Tatko wielkim safandułą,
A reszta albo leniuchy,
Albo też opasibrzuchy,
Z wszystkich zaś ludzie się śmieją,
Że ledwo pisać umieją,
Wreszcie byli to hulaki,
I mój pewnie będzie taki.
Będę zatem jak babunia,
Jak ciotunia, jak mamunia,
Jak są moje trzy stryjenki,
Jak bratowa i wujenki;
[205]
Bo nikt nie może bez żony,
Być tu samopas puszczony.
Wszystko to mając na względzie,
Mąż mój pod pantoflem będzie.
Choć nas ludzie zwą gąskami
Albo simplex indyczkami,
Zawsze kura domestica,
Więcej warta od indyka,
Albo cietrzewia na toku,
Których widzim tu co kroku;
W ich więc policzony rzędzie,
Mąż mój pod pantoflem będzie!
Mówią, że są takie kraje,
Gdzie są inne obyczaje,
Chyba tam może mężowie
Więcej sensu mają w głowie,
Tylko to nie u nas wcale,
Gdzie to cymbał przy cymbale,
I gdzie wszyscy z ciałem, duszą
Pod pantoflem siedzieć muszą!
Bartels.