<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł „Pod syreną“
Pochodzenie Pieśni

cykl Szkice z zaułków

Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki
Data wyd. 1894
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
„Pod syreną.“

I.


Doskonale zna Warszawa
Zacną knajpkę „Pod syreną“ —
Tam się gada z animuszem
Oraz pije z wielką weną.

„Pod syreną“ nie są w cenie
Szumne blagi, modne szychy:
Stare meble, stare ściany,
A na ścianach stare sztychy.

W głębi izby zadymionej,
Pod brudnemi kuchni drzwiami,
Nęcąc oczy i żołądki,
Stoi bufet z przekąskami.

Za bufetem sprzęt nad sprzęty:
Pełna flaszek szafa wielka,
Przy niej czuwa nieustannie
Sama knajpy właścicielka.



II.


Właścicielka, co ma z dawna
Nazwę „ciotki Magdaleny,“
Nie odznacza się zupełnie
Podobieństwem do syreny.


Zato kuchnię jadłodajni
Reklamuje świetnie ona:
Tryska zdrowie z jej postaci,
Jest pękata i czerwona.

Do obsługi licznych gości
Są w zakładzie dwie dziewice —
Obie pulchne mają kształty,
Oraz wdzięczne mają lice.

Znajomemu kundmanowi
Dając kufel pełen trunku,
Nie obrażą się za uścisk,
Nie odmówią pocałunku.



III.

Wieczór miasto mgłą otula,
Bladem światłem gaz się pali —
W jadłodajni „Pod syreną“
Siedzą tłumnie goście stali.

Brzęczą kufle i kieliszki,
Wre gawędka ożywiona,
W kłębach dymu połyskuje
Gospodyni twarz czerwona.

Przy stolikach ciągną piwo
Staromiejskie przednie typy,
Na ulicę płyną śmiechy
I rubaszne mkną dowcipy.


Wśród kundmanów się krzątają
Dwie dziewice, dwie syreny,
A na wszystkich patrzy czujnie
Oko „ciotki Magdaleny.“



IV.

Już dwunasta na zegarze,
W knajpce z wolna lampy gasną,
W głowach gości z „Pod syreny“
Także nie jest bardzo jasno.

Nawpół drzemiąc przy stolikach,
Siedzą szewcy i stolarze,
W rembrandtowskich toną cieniach
Chwiejne głowy, senne twarze.

Za bufetem gospodyni
Zysk oblicza całodzienny,
W kącie izby sam do siebie
Jakiś kundman mówi senny.

Już ostatni gość się żegna
Z grubą „ciotką Magdaleną.“
Jutro wszyscy przyjdą znowu
Pić i gadać „Pod syreną.“






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.