Podania i baśni ludu w Mazowszu (z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich)/Lisie-góry w Ociążu w Wielkopolsce

<<< Dane tekstu >>>
Autor Roman Zmorski
Tytuł Podania i baśni ludu w Mazowszu
Podtytuł (z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich)
Data wyd. 1852
Druk Józef Jeżyński
Miejsce wyd. Wrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Lisie-góry w Ociążu,
w Wielkopolsce.



W teraźniejszém wielkiém księstwie poznańskiém, na wpół drogi prawie pomiędzy miastem Kaliszem i Ostrowem, wśród grząskich zarośli do wsi Ociąża należących, znajdują się starożytne okopiska, z powodu mnóstwa jam lisich Lisiemi-górami zwane. Nasép ten składa się z dwóch, połączonych z sobą, części. Część ku południowi położoną stanowi dość wysoki i stromy kopiec okrągły, u góry wklęsły; z nim łączy się, w kształcie przedłużonéj podkowy, wał okólny, niezbyt wysoki. — Całość ma formę niezgrabnego owalu, a widoczne ślady rowu otaczają ją dokoła. — Niegdyś istniały tu reszty murów, które dziedzice pomału na cegłę (chwalebnym u nas grubéj niewiadomości obyczajem) rozebrali, dotąd przecież znajdują się podobno w ziemi spajane wapnem głazy. — Niedawno jeszcze miejsce całe pokrywały ogromne drzewa, po których wycięciu pozostały tylko teraz młodociane dęby i krzewiny. — Jeżeli godzi się bez dostatecznych danych na wiatr puścić domysł, rzekłbym że okopisko to mogło powstać w przedhistorycznych jeszcze czasach, a w następnych wiekach dało gotową do wzniesienia warownego siedliska posadę. — O istnieniu ostatniego, prócz śladów muru, świadczy miejscowe podanie.
Podług podania miał tu stać kiedyś warowny zamek pański, z kościołem czy kaplicą. — Zdarzyło się że jednéj niedzieli zła pani zamku, odszedłszy sama na nabożeństwo, służącej nie tylko że pójść z sobą niedozwoliła, ale jéj jakąś robotę zadała. Rozżalona służebna zaklęła: „Bogdaj by się ten zamek zapadł i z kościołem!“ — a oto klątwa, w złéj chwili wyrzeczona, spełniła się zaraz, i zamek, kaplica, z ludźmi i ze wszystkiém w ziemię się zapadło.
W miejscu gdzie w kaplicy zapadłéj chrzcielnica stała, wyrósł z czasem dąb, z którego boku płynęła bezustannie świéża i czysta woda, na choroby bardzo pomocna. — Kto i kiedy ściął to drzewo? niewiadomo. Żyjące pokolenie pamięta z niego tylko pień ogromny, nieco wygniły, zawsze czystą, uzdrawiająca wodą napełniony. Przed dziesięciu może laty dopiéro rozsadzony został prochem niezmierny ten pień, — z którego cztéry wozy pełne drzewa być miało. Pod korzeniami jego znaleziono czaszkę ludzką i końską szczękę; ale źródło, którego się spodziéwano, nieznalazło się wcale i woda święta znikła bez śladu, jakby za karę świętokradztwa.
Kiedy jeszcze owa dziwna chrzcielnica w pniu dębowym istniała, dzisiaj będzie może ze dwadzieścia lat temu, trafiło się raz, że dzieci wiejskie wygoniły na Lisie-góry bydło i źrebiaki, a strzegąc ich bawiły się ze sobą. Zwykłym dzieci obyczajem obchodziły wesele między sobą, a potém i chrzcin im się zachciało. Z fartuszków tedy, chustek i.&nbps;t. p. uwiły dużą lalkę na dziecko, obrali się chrześni rodzice, a jeden chłopiec jako ksiądz stanął przy chrzcielnicy. Naśladując kościelny obrządek zaczerpnął wody z niéj w rękę, i poléwając nią lalką wyrzekł sakramentalne słowa: „ja ciebie chrzczę, w imię Ojca i Syna i Ducha świętego.“ Ale zaledwie wymówił, na niewypowiedziany przestrach dzieci, lalka zaczęła się poruszać i kwilić niemowlęcym głosem. Wystraszeni, rzucili się wszyscy do jéj zniszczenia, dla pośpiechu rozrzynając splątane tasiemki i troczki nożykami: a wtedy na nożach krew się pokazała. — W ostatniém przerażeniu, nieprzytomna prawie, cała gromada dzieci przyleciała bez tchu do wsi; jednozgodnie rzecz opowiadając. —
Powieść ta dziwna trwa dotąd z najżywszą wiarą w téj okolicy, a ja mam ja od ówcześnych właścicieli Ociąża. Znałem nawet osobę która do zabawy owéj należała, a która dotąd o zajściu całém jest przekonana i ze skruchą zrządzenie a przestrogę bożą w niém uznaje. —




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Roman Zmorski.