Podhale (Orkan, 1968)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Orkan
Tytuł O dziewoczy i złotym wojwodzu
Pochodzenie Poezje Zebrane tom I
Redaktor Stanisław Pigoń
Wydawca Wydawnictwo Literackie
Data wyd. 1968
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PODHALE

Chcesz z wysoka spoglądnąć
Na wszystkie Podhala strony,
To hybaj, bracie, w Pieniny
I wyjdź na Trzy Korony...

Uwidzisz obszar tej ziemi,        5
O jakim oko nie śniło —
I wzdychniesz: Co by być mogło!...
Ba cóż, kieby to było.

Wprost od stóp ku połedniowi
Spiskie ci legną pagórki —        10
Możesz w nich czytać jak w mapie,
Kiebyś uherskie znał durki.

Obrócisz sie na północ,
To co sie w oczach zamroczy
Naprociw tego ogromu,        15
Co sie górami kajś toczy...

Łańcuch zachodzi za łańcuch,
Grzbiet za grzbiet coraz to iny,

Aże, jak wody zza lądu,
Wynikną lackie niziny.        20

Teraz na zachód sie przechyl:
Cóż widzisz? — rówień szeroką —
Aże na Tatrach orawskich
Ścigłe zatrzymie sie oko.

Możesz ślebodnie wędrować        25
Po podhalańskich dziedzinach —
Znikąd ich telo nie przejrzysz,
Co z tych Trzoch Koron w Pieninach.

Dyć my hań wetrój raz stali,
Jaśni na niebie jak świéce,        30
Z hańtąd my wytyczowali
Podhalskiej ziemi granice.

Hań — po uherskie peszty,
Hań — po słowiackie pohorza,
A hań — po lackie niże,        35
Co lśnią jak rąbki morza.

Czorsztyna mury wyniesłe,
Co już odziały sie w trawę,
Rzeczy głosiły nam przeszłe,
Dawno minioną Sławę.        40

Na nowotarskiej równi,
Ka sie Dunajec wyświéca,
Jakby ze śniska zjawione
Wyrosło Miasto, stolica.


Hej Boze, co sie dumało,        45
Co sie nam wte hań nie śniło!
Jeze ono by mogło być — —
Ba coz, kieby wej było.

1911




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.