Podróż na wschód Azyi/21 marca

<<< Dane tekstu >>>
Autor Paweł Sapieha
Tytuł Podróż na wschód Azyi
Podtytuł 1888-1889
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1899
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Na statku japońskim, 21 marca.

Pierwszy dzień oficyalny wiosny u nas. Tu już dobrze słonko dogrzewa. Jesteśmy w Osimie, co znaczy po japońsku: wyspa. Jak zwykle, tak i tym razem obawy nasze się nie ziściły. Nasz stateczek choć malutki, ale czyściutki; mamy bardzo dobre kajuty, ja nawet ogromną. Z jedzeniem wprawdzie trochę biedę klepiemy, ale jakoś to idzie. Kapitan, Japończyk, nadzwyczaj miły i grzeczny, robi co może, by nam egzystencyę uprzyjemnić. Morze również grzeczne dotychczas; co naturalnie nie przeszkadza, że np. wczorajszego dnia w przejeździe między Kagosimą a Osimą, wydostawszy się na pełny ocean, skakaliśmy jak waryaty! »Ocean Spokojny«, tak przezwany dlatego, że właśnie nigdy nie jest spokojny; dziwnie musiał on dojechać temu, kto go »Pacyfikiem« przezwał, bo w tem przezwaniu przebija trochę ironii i może trochę rozpaczy.
Kagosima, port i główna osada wyspy Kiu-Ziu, gdzie owa słynąca z porcelany Satsuma leży, gdzie jeszcze ostatni Daimios, książę udzielny żyje — to istny raj! Nic piękniejszego, jak ta zatoka, u której północnego końca miasto Kagosima leży. U wejścia pyszne skały; daleko w oceanie potężny wulkan; nad samem wejściem do zatoki drugi, Satsuma-fudżi zwany; oba czynne, dymiące, sapiące, straszne, stoją na straży tej pięknej wyspy. Całość krajobrazu ma wulkaniczny charakter, więc jest śliczna; zieloność bujna, prześliczne drzewa, domki, ogrody; w górze niebo południowe, w dole lazurowe morze, które w nocy miliardami iskier fosforyzuje; to wszystko zamknięte skałami bazaltowemi, oblanemi zastygłą czarną lawą — obraz cudowny. Przytem mimo skał, wulkanów, kraterów na wsze strony, zatoka potężna, szeroka, ogromna, a w środku wyspa przez wygasły wulkan utworzona. Ludzie mniej mili za to, niż na wyspie głównej »Nippon«, mniej czyści, mniej o porządek i czystość dbali. Białych nie cierpią, to też chodząc po ulicach otoczeni bywaliśmy całą czeredą dzieci, chłopców, starszych i starych; wszyscy w sposób rzeczywiście niemiły gapią się na tego waryata białego, i uwagi najniepochlebniejsze wzajem sobie komunikują.
Nad miastem Kagosima wisi góra, cała z lawy, porosła dziś zupełnie podzwrotnikową, bujną roślinnością, lasem bambusowym. To Szirojama, pamiętna z czasów ostatnich wysiłków partyi separatystów, przeciw centralizującemu rządowi mikadów. O bitwie, która tu miała swego czasu miejsce, chcę przetłumaczyć z angielskiego bardzo dobrze napisane dziełko, tak jak tłumaczę obecnie Tales of old Japan, myśląc, że kilka takich opowiadań o wiele ciekawszemi być powinny dla naszej publiczności, niż nawet najciekawiej napisany opis podróży, dają bowiem wyobrażenie o tem, czem Japonia była; dzisiejsza Japonia i mniej piękna, i nie rycerska i mniej warta. O dzisiejszej ma się jakie takie w Europie wyobrażenie, o minionej, dawnej, rycerskiej, feudalnej Japonii — nikt pojęcia nie ma.

Osima to dziura, miasteczko portowe, około 700 domostw liczące; klimat piękny, ziemia wydaje się niezła; ale ludność brudna, brzydka i uboga.
Eksportują stąd rocznie 70.000 oké (136 ton angielskich) cukru, który w sposób rzeczywiście więcej niż prymitywny wyciskają z trzciny cukrowej. Dwa walce drewniane okute blachą, poruszone za pomocą koła młyńskiego, wygniatają cukrowy sok z trzciny.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Paweł Sapieha.