Podróż na wschód Azyi/25 października
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Podróż na wschód Azyi |
Podtytuł | 1888-1889 |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1899 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Lwów |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Odpowiedź przyszła wczoraj rano — wczoraj wyszedł ostatni parostatek z Permu i zagrożony już, powiadają, zamarznięciem, a co najmniej szaloną krą na Wołdze. Czarna rozpacz! którędyż teraz? na Orenburg albo z Permu do Niżnego końmi przeszło 1.000 wiorst. Zjawia się tutejszy sprawnik, porządny jakiś człowiek widocznie, bardzo na swojem miejscu. Zajęcia ma, jak oni wszyscy, zanadto, podołać ani w części nie może. Na 33.000 mieszkańców miasteczka Tiumenia, gdzie łączy się kolej uralska z żeglugą parową po Tomie, Toboli i Omie, gdzie schodzą się trakty jekaterynburski z omskim, tobolskim, w punkcie, gdzie ludności napływowej, przejezdnej, roboczej bywa nieustannie mnóstwo, gdzie, jak ogólnie wiadomo, kradzieże i rozboje są więcej niż na porządku dziennym, gdzie rocznie od 18 do 25.000 przechodzi peresieleńców dobrowolnych na wschód, gdzie rocznie przechodzą dziesiątki tysięcy więźniów, z całej Rosyi deportowanych na Sybir — w tym punkcie jako władza policyjna, sądowa i administracyjna jest sprawnik, pomocnik jego, trzech zasiedatelej i 33-ech strażników policyjnych okręgowych! Łatwo sobie wystawić, jakie musi być bezpieczeństwo, jaki porządek publiczny.
Nareszcie przyjeżdżają państwo Kossowscy, którzy od Omska za mną gonili, żeby resztę podróży razem ze mną odbyć. Po naradzie decydujemy jechać na Jekaterynburg, Ufę, Orenburg. Z Jekaterynburga do Ufy 350 wiorst, droga sanna. Wyjazd jutro wieczorem o pół do jedynastej, pociągiem drogi żelaznej uralskiej, raczej jekaterynbursko-tiumeńskiej. — Tarantas zostawiam tutaj; darowałem go zacnemu proboszczowi Tomskiemu[1].