Podziękowanie królowi jegomości/Tekst utworu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Molier
Tytuł Podziękowanie królowi jegomości
Pochodzenie Dzieła / Tom drugi
Wydawca Instytut Wydawniczy »Bibljoteka Polska«
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom drugi
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



Podziękowanie Królowi Jegomości
Muzo, przerwij sen głęboki,
Mierzi mnie próżniactwo twoje:
Dziś rano, bez dalszej zwłoki,
Spiesz na królewskie pokoje;
Poco — wiemy to oboje.
Tego ci zgoła nie chwalę,
Iż cię zagrzewać trzeba w twym zapale,
By dank złożyć za króla łaskę osobliwą;
Lecz lepiej późno niż wcale,
Do Luwru zatem spiesz żywo,
Zanieść do stóp monarchy wdzięczność mą żarliwą.

Strzeż się jednak we własnej jawić tam postaci:
Nie wszyscy Muzę radziby widzieli;
Tam trzeba coś, co oczy uweseli,
Na tem nikt nigdy nie straci;
I lepsze znajdziesz tam przyjęcie zrana,
Gdy za markiza zjawisz się przybrana.
Wiesz, w czem markiza cały wdzięk się mieści,
Znasz jego stroju niezrównaną sztukę:
Kapelusik, na którym sterczy piór trzydzieści,
I na bezcenną wsadzony perukę;
Olbrzymi rabat, z wiatrem strojący igraszki,
A kaftan kusy, po paszki;
Ale polecam ci gorąco zwłaszcza
Wielki płaszcz, wstęgą odgięty na grzbiecie:
Wiadomą rzeczą jest przecie,
Iż, bez takowego płaszcza
Trudno poczesne znaleźć miejsce w świecie.
Strojny tym rynsztunkiem całym,
I w mody zbrojny polory,
W antykamerę wchodzisz krokiem śmiałym

Gdzie, przyczesując misternie kędziory,
Na wszystkie strony wzrok swój rzucasz skory.
Jeśli dojrzysz znajomych pośród świetnej rzeszy,
Swoim stentorem donośnym
Po imieniu każdego witaj z krzykiem głośnym,
Bez względu jaką który godnością się cieszy:
Taką mową poufałą
Wskazujesz, żeś i ty jest figurą niemałą.
Poskrob grzebieniem w podwoje
Wiodące w króla komnaty;
A jeśli (o co się boję)
Ciasno tam będzie za katy,
Kapeluszem dawaj znaki
Lub, by twą fizys widziano,
Wdrap się na fotelik jaki
I krzycz bez przerwy, z mocą niesłychaną,
I jaknajbardziej wymuszonym tonem:
„Markiz ten a ten życzy być wpuszczonym“.
Wepchnij się w ciżbę: zagraj pierwszą rolę,
Łokciami uczyń się szerszy,
Pchaj, roztrącaj, po głowach chodź niby po stole,
Byleby w drzwiach stanąć pierwszy.
A gdyby i odźwierny, zuchwały bez granic,
Nie był skłonny się wzruszyć twą postawą hardą,
Mimo to, nie zważaj na nic,
Drzwi tylko trzymaj się twardo,
I użyj zdrady niewinnej:
Nie pozwól, by kto wdarł się na pokoje;
Będą musieli wpuścić cię — i łokcie twoje,
Chcąc, aby wejść mógł kto inny.

Gdy już znajdziesz się wewnątrz, nie słabnij w zapale:
Dotrzeć gdzie fotel Króla nie jest łatwo wcale;
Staraj się być w pierwszym rzędzie,
Zdobywając krok po kroku;
A jeśli, pośród natłoku,

Zbliżyć się zbyt trudno będzie,
Zaczekaj spokojnie z boku.
Gdy Król będzie przechodził, pozna cię odrazu,
Pomimo twego przebrania;
Toż, nie zwlekając, kornie przystąp do wyrazu
Swojego podziękowania.

Mogłabyś, Muzo moja, bujać tu dowoli,
Kreślić wdzięczności swojej uniesienie
Za łaskę, co dziś, nad wszelkie marzenie,
Spada na cię z monarchy najłaskawszej woli;
Kreślić obraz tych starań, któremi, z twej strony,
Chciałabyś spłacić zaszczyt tak niezasłużony;
Mogłabyś mówić, że zapały twoje
Szczęśliwą cię uczynią, jeśli im się uda
Dla monarchy twe wszystkie poświęcić dziś znoje
Rządom jego nieść chwały i uciechy zdroje;
Słowem, działać istne cuda:
Tutaj, możesz rozwinąć swe bogactwo słowne;
Muzy się znają na obietnic cnocie!
I, podobnie, jak twoje siostrzyczki wymowne,
I ty nie znajdziesz się pewnie w kłopocie.
Ale wielcy monarchowie
Zwięzłość w słowach cenią wszędy
A co nasz zwłaszcza, inne ma trudy na głowie,
Niż słuchać twojej gawędy.
Pochwał i komplementów gra go mierzi pusta,
I, ledwo otworzysz usta,
Aby wysławiać Jego nieskończone łaski,
Wpół słowa pojmie dokąd zmierzasz swą wymową,
I, z uśmiechem co w sercach naszych nieci blaski,
Podobne słońca blaskom na przestworzach nieba,
Przejdzie, skinąwszy ci głową —
I oto wszystko, co trzeba.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Molier i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.