[33]DWA SZCZURY I MAŁPA.
Raz za piecem, blisko dziury,
Była zwada,
I nie lada.
Skarb znalazły gdzieś dwa szczury.
Skarb arcy znaczny,
Sér bardzo smaczny.
Kiedy przyszło do podziału,
Spór się zaczął nader żywy.
Bo nie tylko człowiek chciwy.
Z kłótni wkrótce do zapału;
A w zapale tego sporu,
Któryś tam dotknął honoru,
I dalej do pojedynku.
A w tém, na bliskim kominku,
Siedząca małpa domowa,
Odezwała się w te słowa:
[34]
— Ej! mości panowie szczury!
Żadenże z was nie usłucha
Praw narodów, praw natury
By dla śmiéchu złego ducha
Brat na bratnią krew nastawał?
O cóż? o ten séra kawał?
Czyż go podzielić nie można? —
— Ach! podziel więc, rzekły oba,
O! małpo! jaśnie wielmożna! —
Ta, jakby ważna osoba,
Idzie wspaniale,
Przynosi szale,
Sér na pół łamie.
Szczury się dziwią,
I nie przeciwią
Poważnéj damie.
W tém jedna szala na dół opada,
Z nadętą miną Temis kosmata
[35]
Bierze większą część séra i trochę go zjada.
Waży: aż szala w górę podlata.
Więc dla zrównania, i z drugą połową
Toż samo robi, i waży na nowo.
Lecz trudno trafić; znów szale się krzywią;
Małpa znów równa, a szczury się dziwią.
Sędzia sér zjada i prawa tłumaczy.
— Gwałtu! krzyknęły szczury niespodzianie,
Wszak z tego działu nic nam nie zostanie.
— Cicho! zawoła małpa, cicho! cóż to znaczy?
Takaż to wasza wdzięczność! Niewiécież zuchwali,
Jak się karzą rozruchy na sądowéj sali? —
To rzekła i ostatnią zjadła cząstkę séra,
A nieboraki z niczém wróciły do dziury.
Ej! bracia, kto się z sprawą do sądu zabiéra,
Niechaj sobie przypomni, jak wygrały szczury.