[106]MARZENIA.
Xiężyc błyska, zbudzi czasem
Śpiące echa słowik w lesie,
Wietrzyk chmurkę ponad lasem
Na skrzydełkach zimnych niesie.
Może na niéj, niewidomie,
Duch kochanka z ponad świata,
Zostawioną w tym poziomie,
We śnie cieszyć lubą zlata.
Gdyby stanął mi przed okiem
Czarnoxięski koń mosiężny,
Którym niegdyś nad obłokiem
Ulatywał rycerz mężny;
Albo sługę pięknéj nóżki,
Ow samolot dywan drogi,
Dłoń przyjaźna dobréj wróżki,
Podesłała mi pod nogi;
[107]
Nie leciałbym, gdzie gra morze
O szczęśliwéj wyspy szranki,
Ni na xiężyc, ni na zorze;
Poleciałbym do kochanki.
Do Eliny méj, Eliny!
Co, jak anioł zamyślenia,
Nad wysokie gwiazd krainy
Może za mną śle westchnienia.
O łzo szczęścia! trwaj w mém oku;
Trwaj ty mocne serca bicie;
Snie, nie skracaj chwil uroku;
Tak ich mało liczy życie.
Lub, przynajmniéj, cień jéj miły
Niech na fali twéj przypłynie;
Bo już w wiecznym śnie mogiły
Nie czas marzyć o Elinie.