[29]WYŻEŁ I BEKAS.
Zwietrzył bekasa wyżeł na błocie;
I tak doń mówił z miną judasza.
— Niechaj spokojnie siedzi godność wasza:
Od dziś dnia można zaufać méj cnocie.
W świętéj spowiedzi byłem niedawno;
Za to, że z myślą złą przed bekasem
Stanąłem czasem,
Kazano odbyć pokutę jawną.
Niechaj zrządzone krzywdy waszéj braci,
Skruszony grzesznik jak może opłaci.
Dziś tu na błoto przyjdzie myśliwy;
Lecz go nie dójrzysz siedząc w téj trawie:
Raczże pozwolić łaskawie,
Niechaj tak będę szczęśliwy,
Niech się zbliżę, niech zajmę straż przy twoim boku.
[30]
Jak tylko się ten zbójca zjawi memu oku,
Wnet waszmości powiém cicho,
Więc ulecisz w okamgnieniu.
Tak sam się zbawisz, ulżysz mojemu sumnieniu,
I pan myśliwy zje licho. —
Uwierzył dobry bekas, i pełen pociechy,
Pozwolił psu zagładzić tą zasługą grzechy.
Zbliżył się wyżeł ochoczy,
Powitał ptaka ukłonem,
Miłośne wlepił weń oczy,
I znak dał strzelcu ogonem.
Ten przyszedł, pies się rzucił, ptak wzleciał i zginął.
Gdy możny wróg pokorą w twe serce się wkrada,
Życzę byś go minął:
Bo zdrada.