Poezye T. 1 (Adam Asnyk)/Wśród przełomu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam Asnyk
Tytuł Poezye
Podtytuł Tom I
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolffa.
Data wyd. 1898
Druk Gubrynowicz i Schmidt.
Miejsce wyd. Lwów
Indeks stron
WŚRÓD PRZEŁOMU.



Na niebie odblask łun ognistych płonie
I ciemne noce opromienia krwawo;
Skrwawione widma wyciągają dłonie,
W poświście wichru lecą z mgieł kurzawą,
Powietrze jęków wypełniając wrzawą;
Nad krwią przelaną, która świeżo dymi,
Z ciemności kształt się wynurza olbrzymi...

Coraz wyraźniej z cieniu się wychyla
Jak geniusz wschodnich powieści złowrogi,
Jak nowy Xerxes, lub nowy Attyla,
Na tle czerwonem mordów i pożogi
Z wozu swym mieczem w świat zakreśla drogi,
A wysyłając hordy swe na rzezie,
Łańcuchy światu w podarunku wiezie.

Wyciąga rękę — a ta dłoń straszliwa
Po coraz nowe sięga wciąż zabory,
Na bój śmiertelny ludzki ród wyzywa —
Ten ród leniwy, rozbity i chory,

Co do podziemnej chce się ukryć nory,
Byle choć jedną przedłużyć godziną
Ten żywot zbiegów, co bez walki giną.

Ale napróżno w strachu się poniża:
Czyha nań hańba, niewola, zatrata;
Rydwan zwycięzcy powoli się zbliża
I piersi ofiar dyszących przygniata;
Coraz-to groźniej tocząc się wśród świata,
W dziejach ludzkości robi nowy przełom
I ku straszliwym popycha ją dziełom.

Próżno się cofa i wzdryga i chowa:
W obronie życia musi dobyć miecze.
Mszcząc przeszłe winy, Nemezis dziejowa
Strwożone ludy już za włosy wlecze,
A wszystkie prawa, boskie i człowiecze,
Padają w gruzy: więc — iść naprzód muszą,
Zabijać ręką... i myślą... i duszą...

Kości rzucone! już się losy ważą,
Losy narodów na wypadków szali;
I przyszłość świata, z zasłoniętą twarzą,
Nieznane bóstwo na ognistej fali,
Pośród rozruchu posuwa się dalej...
A przeszłość smutna, miesięczna i blada
Topnieje przed nią i w ciemność zapada.


Świat dawny tonie w legendowym mroku
Z całą rozwianą swoich marzeń tęczą;
Jak księżyc w czarnym nurza się obłoku,
Pokryty siecią srebrnej mgły pajęczą...
I tylko po nim smutne skargi dźwięczą,
I tylko jeszcze jasność po nim błyska,
Co czarodziejsko oświetla — zwaliska.

Na widnokręgu gasnących pokoleń
Snują się jeszcze idealne mary;
Brzmią dotąd hasła duchowych wyzwoleń,
Hymny poświęceń, braterstwa i wiary...
Jeszcze gdzieniegdzie jaki rycerz stary
Nad głową wznosi sztandar swój niezłomnie
I na wyłomie ginie — bezpotomnie!..

Jeszcze gdzieniegdzie jaki sługa boży
Chwałę zmartwychwstań głosi z nad mogiły,
W blask się wpatrując zachodzącej zorzy...
Ale już nowe rozkiełznane siły
Światła niebiańskich widzeń pogasiły,
I nad mdlejącem dziś królestwem ducha
Noc się rozszerza — ponura i głucha.

W zaćmieniu ducha, w dzikich żądz zamęcie,
Pod tajemniczą ciemności zasłoną,
Nastaje nowych żywotów poczęcie,

Co rozdzierają macierzyńskie łono,
By mieć narodzin chwilę przyśpieszoną
I prędzej zgarnąć po przeszłości spadek
I szereg ciemnych rozwiązać zagadek.

Tak więc ludzkością wstrząsają do głębi
Męki konania i bóle porodu,
Rój nowych tworów wichrzy się i kłębi;
Zrodzone z matki-nędzy, z ojca-głodu,
Straszliwe widmo dźwiga się ze spodu
I gdzie zwycięzców dojrzy przy biesiadzie,
Dłoń im kościstą na ramieniu kładzie.

Gość nieproszony wciska się do koła,
Płosząc pijane zdobywców zachwyty,
„Zróbcie mi miejsce!” — grzmiącym głosem woła —
„Wy macie sławę, wielkość i zaszczyty;
„Wy ucztujecie: a jam nie jest syty!
„Dajcie mi zaraz waszą część grabieży!
„Wszystko, co macie, do mnie dziś należy!..

„Co? wy własności chcecie być stróżami,
„Wy mi mówicie, że ja prawo gwałcę!
„Siła przed prawem — nauczacie sami —
„Ta sama słuszność w mieczu, co i w pałce...
„Ja waszą mądrość rozwijam i kształcę,
„I chcę mieć przystęp do uczty swobodny,
„Bo jestem silny... i chciwy... i głodny!”


Ten krzyk podziemne powtarzają chóry —
I po przepaściach huczy wciąż wymownie...
Tłum barbarzyńców dźwiga się ponury
I gwałtem wkracza na świata widownię,
Wstrząsając w ręku zapalone głownie,
Aby ślad swego pochodu na ziemi
Ogniami zaraz znaczyć czerwonemi.

Na przedzie biegnie, nagiem świecąc ciałem,
Nawpół bogini, nawpół zalotnica,
Bachantka-wiedza, dzikim tchnąca szałem...
W bezwstydny uśmiech przystroiwszy lica,
Tłumów namiętne pragnienia podsyca,
I wiodąc naprzód zbuntowane zgraje,
Nowe swym uczniom przykazania daje:

„Precz z marzeniami dziecinnego wieku,
„Co ponad ziemskie wzlatują wybrzeża!
„Precz z urojonem anielstwem w człowieku!
„Górą konieczność, co losy odmierza
„Wedle sił, zachceń i zmyślności zwierza!
„Precz z ideałem! Dziś przewodzą światom:
„Bóg ślepej woli,... bóg chaos,... bóg atom!..

„W imię tej trójcy, w imię tej nicości,
„Która jak Saturn pożera swe plemię,
„Idźcie pożerać matczyne wnętrzności!

„Pługiem zniszczenia idźcie zorać ziemię!
„Zrzućcie z swych ramion obowiązków brzemię,
„Stargajcie więzy przesądów dziejowe,
„I burzcie starą społeczeństw budowę!..

„Kościół — ojczyzna — własność — i rodzina:
„Niech wszystko znika w wezbranej powodzi!
„Niech ginie wielkość, zasługa i wina!
„Dawny dzień minął, nowy już nadchodzi:
„Wy go zwiastujcie, wyzwoleńcy młodzi,
„I zamieniajcie świat cały w pustynię,
„By nowe życie weszło na ruinie!..

„Niech runie gmach ten społecznej obłudy,
„Chytrych kramarzy podpierany dłonią,
„Co, blichtrem swobód wyzyskując ludy,
„Własnego tylko samolubstwa bronią
„I wietrzą zdobycz, i sięgają po nią...
„A gdy w niej szpony zatapiają sępie,
„Prawią o cnocie — sumieniu — postępie!..

„Dość tej komedyi harmonii i zgody,
„Którą świat bawią wolności fałszerze,
„Gdy uciśnione sprzedają narody,
„I wchodzą w tajne z bezprawiem przymierze!..
„Dość hypokryzyi, co porządku strzeże,
„A wobec gwałtu korzy się i płaszczy,
„Ofiarom zionąc przekleństwa z swej paszczy!..


„Precz z ową maską moralnego ładu,
„Co twarz rozpusty pokrywa skalaną!
„Precz z marzycielstwem nikczemnego gadu,
„Co kwiaty uczuć brudzi swoją pianą!
„Niechaj do walki, z nagą piersią, staną
„Ludzie i czyny, myśli i uczucia,
„I mierzą głębię — własnego zepsucia!..

„Potrzeba formę rozkruszyć przeżytą,
„Gdy się w niej brudne robactwo zasklepi,
„I strumień życia w nowe pchnąć koryto,
„Gdzie będzie płynął i silniej i lepiej...
„Więc śmiało naprzód, wykonawcy ślepi
„Bezwiednych potęg, co w ciemnościach drzemią!
„Burzcie kształt dawny i równajcie z ziemią!..”





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Asnyk.