[45]IV.
VIDENTES STELLAM MAGI...
Magowie, którzy w złoty blask
Za gwiazdą szli przewodnią,
Olśnieni, szli nie widząc nic,
Co dzieje się tam pod nią.
A tuż za nimi, nawskroś pól,
Szły śpiewne łany zboża
W różaność jutrzni, z której się
Stawała nowa zorza.
A tuż za nimi, nawskroś niw
Ta gwiazda cicha, złota
Budziła wszystkie chaty siół,
Od płota aż do płota.
A tuż za nimi, z nizkich strzech
Zrywały się ptaszęta,
[46]
I szedł przez ziemię cichy głos,
Że jasność już poczęta.
A tuż za nimi każdy próg
Bielił się stopą bosą,
I szedł na zorzę cały lud,
Z tych, którzy krzyże niosą.
I szły, nie widząc nic a nic,
Błyszczące złotem Magi,
Że wiodą taki wielki lud,
Spragniony, głodny, nagi.
I rzecze jeden: »Dziwny szum
Dokoła siebie słyszę,
Jak gdyby puszcze leśne szły
W ogromną wschodu ciszę...«
I rzecze drugi: »Dziwną woń
Czuję wskroś nocnej rosy!
Jak gdyby wkoło łany pól
Złotymi trzęsły kłosy...«
I rzecze trzeci: »Dziwny cień
Za nami widzę z dala!
Jakby nam w ślady morze szło,
Ogromna cicha fala...
[47]
I dalej tak olśnieni szli,
Jutrzenną gwiazdą wschodnią,
I nie widzieli nic a nic,
Co dzieje się tam pod nią.