[213]IX. JAKIE GŁUCHE, PUSTE SKAŁY...
Jakie głuche, puste skały!
Jaka martwa ta kraina!
— Czemu, stara matko-ziemio,
Nie uchowasz sobie syna?
Czemu syna nie uchowasz
Na pieśniarza, na lirnika,
Coby śpiewał starą chwałę,
Starą chwałę, co już znika?
Czemu syna nie uchowasz
Na poszeptach twojej wiosny,
Coby głos dał twym nadziejom,
Skowronkowy głos radosny?...
Czemu syna nie uchowasz
Na tej rosie, co ukanie,[1]
Kiedy nocka płacze cicha
Na przeszłości twej kurhanie?...
Czemu syna nie uchowasz
Na tych mgłach, co wieją w dali,
Na tych blaskach gwiazdy sinej,
Co się na twem niebie pali?...
[214]
Chodziłby on w zadumaniu,
Nosiłby on lirkę małą,
Śpiewałby ci, matko-ziemio,
Czemby serce twoje łkało.
Chodziłby on w zadumaniu
Po tych skałach, po tych górach
I z orłami twymi gadał,
Na wichrowych lecąc piórach.
I z orłami twymi gadał
O jutrzenki twej purpurze
I na dzikie pola swoje
Pieśni białe rzucał róże!