<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poganka. Wstęp. |
Podtytuł | Napisał Tadeusz Boy-Żeleński |
Redaktor | Tadeusz Boy-Żeleński |
Wydawca | Krakowska Spółka Wydawnicza |
Data wyd. | 1930 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Dwanaście lat miała Narcyza, kiedy wybuchło powstanie listopadowe. Była wówczas na pensji pani Wilczyńskiej. Wraz z drugą koleżanką postanowiły uciec z pensji, aby wziąć udział w powstaniu. Dla przekonania się, czy podołają, dziewczynki poddają się próbom: morzą się głodem, sypiają na gołej podłodze, dźwigają wielkie kamienie. Rezultat — choroba.
Pod tym znakiem zaczęło się życie przyszłej pisarki, takie były nakazy chwili. Pozostała im wierną całe życie. Gdy nasi wielcy poeci stwarzają sobie sztuczną ojczyznę na emigracji, gdzie tęsknią, ale mogą bodaj swobodnie oddychać, ona pozostała na miejscu, żyła — co było wówczas najtrudniejsze — dla kraju, w kraju. W dobie upadku ducha, ona grzała swem sercem, świeciła myślą.
Nie jest może rzeczą przypadku, że ta rola przypadła kobiecie. Jednem z nader ciekawych zjawisk jest ów rodzaj duchownego matryarchatu, jaki wytworzył się u nas w owych latach czterdziestych. Przyczyna tego jest zrozumiała. Klęska roku 1831 i jej następstwa były straszliwem skrwawieniem się społeczeństwa, ciężkim zwłaszcza ubytkiem sił męskich. I nietylko na polu bitwy. Padło dużo, to prawda, ale większą może lukę czyni więzienie, Sybir i emigracja. A co najważniejsze, ubywają najlepsi, zostają ciury. Wynikają z tego dwa zjawiska: jedno, to liczebna przewaga kobiet, wdów i panien, dla których zbrakło mężów; drugie, że, wobec ubytku tego, co było wśród mężczyzn najlepsze, musiały się zmienić proporcje moralne; w stosunku do tych, co zostali, poziom kobiet był o wiele wyższy. Zjawisko to powoduje wzmożenie samodzielności kobiecej.
Ta naturalna a nawet musowa emancypacja kobiet, stworzona tragizmem chwili, spotyka się z prądami, idącemi do nas od Zachodu, zwłaszcza z Francji. Wielka rewolucja francuska zwaliła dawny porządek społeczny; Napoleon stworzył niejako «moratorjum» wojenne, ale obecnie nowa Francja zaczyna myśleć o przebudowie. Roi się od reformatorów, od utopistów, od proroków. We wszystkich systematach wysuwają się na czoło dwie kwestje: robotnicza i kobieca. Gdy Polska nazajutrz po upadku powstania martwieje w żałobie, Paryż rozbrzmiewa hasłami nowej kobiety: George Sand rzuca swoje wyzywające pierwsze powieści, Prosper Enfantin powołuje do życia kościółek saint-simonizmu, gdzie, w r. 1831, na zebraniu Rodziny, padną te słowa: «Kobieta jest równą mężczyźnie, będzie równą mężczyźnie, dziś jest niewolnicą, jej pan winien ją wyzwolić».
Nie ulega wątpliwości, że te idee przenikały do Polski. Wspierają jeszcze one silny — mimo że dość ograniczony liczebnie — ruch emancypacyjny; kobieta, wprzód zamknięta w ciasnym kręgu domowego ogniska, urasta na obywatelkę, na człowieka, w potrzebie na bohaterkę i męczennicę.
Zapewne, jest i u nas walka o prawa czysto kobiece. Czuć dość silny prąd przeciw małżeństwu, przynajmniej przeciw małżeństwu opartemu na kombinacjach rodzinnych i majątkowych, na konwenansie. Są nieśmiałe zakusy «wolnej miłości». Są i zewnętrzne rysy, nieraz ośmieszane: z męska stylizowane stroje, obcinanie włosów, palenie cygar. Młode kobiety odbiegną od typu niedawnej Polki, wychowanej na Pamiątce po dobrej matce Klementyny z Tańskich Hoffmanowej: nauczą się o wszystkiem mówić, o wszystkiem sądzić, śmiało zabierać głos, gorsząc tem i niepokojąc tych, co pamiętają dawne «cnoty». Nasza ówczesna «emancypantka» zdobywa prawa do nauki, do myśli, zagarnia teren męskich obowiązków, męskich trosk i ideałów, i co za tem idzie obejmuje posterunki duchowe, opuszczone z musu lub z małoduszności przez mężczyzn.
Rzecz prosta, że nie pozostaje to bez wpływu na stosunek kobiet do mężczyzn. Kobieta urasta, mężczyzna kurczy się, maleje. Gdy obywatelski synek poluje, pije i gra w karty, siostra jego czyta, myśli i sądzi.
Mając do wyboru tak lichy materjał, kobiety zaczynają się niechętnie odnosić do małżeństwa; niejedna woli się go wyrzec, niż zniżyć się do kompromisu z ideałem. W otoczeniu Narcyzy widzimy piękne i bogate panny, które nie chcą iść zamąż. Ogół ironicznie wzrusza ramionami. Emancypantki! powiada.