<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Poganka. Wstęp.
Podtytuł Napisał Tadeusz Boy-Żeleński
Redaktor Tadeusz Boy-Żeleński
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1930
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


II
EMANCYPANTKI I ENTUZJASTKI

Kobiety zaczynają się pojawiać na «rynku» literackim. Próżnia, jaka się wytworzyła w kraju, ośmieliła je. Wchodzą w literaturę, która cała prawie w męskich swych reprezentantach wyemigrowała zagranicę. Kobiety zakładają własne pismo. Wydają noworocznik, Pierwiosnek, w którym po raz pierwszy w Polsce występuje aż dwadzieścia dwie kobiet. Eleonora Ziemięcka, młoda i ładna pani, jest pierwszą polską filozofką. Kobiety imają się najwyższych zagadnień: myśl ich choruje, wedle wyrażenia Żmichowskiej, na «przekrwienie kosmologiczne». Poganka Żmichowskiej — która ukaże się w r. 1846 — przerasta o głowę wszystko, co w owym czasie powstało w kraju: jest to, po dziełach naszych wielkich tułaczów, najwybitniejszy utwór epoki.
Ale, jak wspomniałem, literatura jest tylko cząstką działalności tych najlepszych kobiet. Praca społeczna, oświata, polepszenie doli ludu, działają wszędzie. I więcej jeszcze. W owych latach czterdziestych, gdy cała Polska podminowana jest mniej lub więcej spiskiem, w działalności tej, bądź rewolucyjnej, bądź tylko społecznej, czynny udział biorą kobiety. Po roku 1848 więzienia zapełnią się entuzjastkami.
Bo takie miano — dane im przez Żmichowską — przybrał najszlachetniejszy odłam tych wyzwolonych kobiet. Uboższą ich odmianą będą t. zw. emancypantki, węższe zakreślające sobie koło ideałów, lub «lwice», światowe panie i panny, zdobywające sobie prawo swobodniejszego używania życia. Ale emancypacja entuzjastek ma swoje odrębne piękno, coś, co różni nasz ówczesny ruch emancypacyjny od pokrewnych prądów na Zachodzie. Te kobiety będą walczyły nietyle o swoje prawo do szczęścia, ile o prawo do poświęcenia się, do cierpienia.
Oczywiście wszystkie te prądy mieszają się z sobą. Bo entuzjastki to nie był żaden związek, żadna organizacja. To były poprostu pokrewne dusze, związane wspólnością ideału i poniekąd działania. Rzecz prosta, iż w tem skupieniu znalazły się rozmaite indywidualności. Tak np. światowa panna, potrosze snobka wszystkich prądów i wierzeń, błyskotliwa, niepokojąca Paulina Zbyszewska, której będziemy musieli poświęcić w tem studjum szczególną uwagę. Dalej owa prześliczna Zofja Mielęcka-Węgierska, ostatni zachwyt Juljusza Słowackiego, która zgorszyła «towarzystwo» swoim głośnym rozwodem, a potem zabłysła w Paryżu jako utalentowana feljetonistka i korespondentka polskich gazet. To znów surowa Wincenta Zabłocka, która straciła w powstaniu narzeczonego na polu bitwy i ślubowała mu wierność: ta zostanie kanoniczką i przechyli się ku dewocji, podobnie jak Emilja Gosselin, «Gosslinka», która będzie pisywała głośne kazania księdzu Benwenuto. Julja Molicka (Wojkowska) znowuż narazi się na ostracyzm społeczeństwa, wzbraniając się, dla zasady, uświęcić swego związku błogosławieństwem kościelnem. Szczególnie drogą Narcyzie była Anna Skimborowiczowa, żona literata i publicysty, Hipolita Skimborowicza, który poświęcił Entuzjastkom gorące wspomnienie (Bluszcz 1880). Dalej Kazimiera Ziemięcka, ziemianka z zapałem oddająca się uczeniu chłopskich dzieci, zakładaniu ochronek i szkół, wskutek czego sąsiedztwo okrzyczy ją za warjatkę. Dalej Faustyna Morzycka, Bibianna Moraczewska, siostra historyka Jędrzeja, owa piękna i dumna «Bianka», przedmiot nie dość odwzajemnianego uwielbienia Narcyzy; dalej Tekla Dobrzyńska i jeszcze kilkanaście innych. Z mężczyzn najbliżsi temu kołu byli młody zapaleniec Edward Dembowski, który zginął tragicznie w r. 1846 pod Krakowem, a który wraz ze Skimborowiczem był założycielem Przeglądu naukowego; dalej Jan Majorkiewicz, również młodo zmarły historyk literatury, poeta Karol Baliński i inni. Całe to grono odmalowała Żmichowska we Wstępie do Poganki i sama w liście do jednej z przyjaciółek, Izabelli Zbiegniewskiej (20 marca 1871), dała klucz do tego «wstępnego obrazka»:

A teraz, kiedy chcesz jeszcze, bym objaśniła intencjonalne sylwetki przed kominkowym ogniem nakreślone niegdyś, to ci je z pamięci wyliczę, bo nie jestem właścicielką «Pism Gabryelli», więc nie mam ich regestru przed oczyma; godzi mi się jednak wyliczenie tem ostrzeżeniem poprzedzić, że wszystkie portretowane osoby, z wyjątkiem może Teofila Dzieciaka bardzo się na zupełny brak podobieństwa skarżyły, innych tylko sąsiadów z łatwością poznając. Więc tedy ów jedyny zadowolony Dzieciak był pan Hipolit (Skimborowicz), nasz w bibljotece przewodnik; Emilja — żona jego Andzia; Tekla — Wicunia Zabłocka; Felicja — to siostra naszego historyka, Jędrzeja Moraczewskiego, Bibianna (ach, jak mnie ona za Felicją złajała!), Seweryną jest Tekla Dobrzyńska... Onego czasu Bianka, Tekla i niżej podpisana, to były trzy dusze jednymże sznureczkiem upodobań, celów, interesów nawet związane; przyszedł rok nieszczęśliwy 62-gi i sznureczek pękł: widać nie był dość mocny, by odmienne zdania w powiązaniu utrzymał; a jednak, gdybyśmy się spotkały, jestem pewna, że w pierwszym uścisku wszystkoby poszło w zapomnienie... Jadwigą, wielką poetką, która ani jednego dwuwiersza nie napisała dotąd, jest dziś jeszcze Kazimiera (Ziemięcka), choć jej ta opinja moja bardzo się obraźliwą zdaje; lecz wierz mi, że wszelkich składowych pierwiastków rzeczywistej poetki tyle ma w sobie, iżby niemi mogła całe grono przynajmniej warszawskich literatów obdzielić, zacząwszy od Mirona, skończywszy na Aspisie: entuzjazm, mistycyzm, talent do złudzeń a miłość do prawdy — i inne, inne warunki, któreby fachowi autorowie za wzięte na weksel pieniądze kupili, gdyby mogli. Anna z macierzyńskiem sercem, to moja piękna Stefanja Dzwonkowska — ta już nie żyje — i artystka Fanarjotka nie żyje także: znałaś jej pisma jednak, ona była Zosią Węgierską — świetną pism naszych korespondentką z Paryża — Albert filozof, to nieboszczyk Jan Majorkiewicz; Henryk, co Matkę kocha, to Edward Dembowski; Leon, to cała trójka z 48-go r., nie taka jaką była, niestety! ale jaką mi się być zdawała...

Wspólność uczuć i myśli, prac i ideałów, a nawet wzgard i nienawiści, wszystko to sprawiało, że węzły przyjaźni łączące z sobą entuzjastki były bardzo silne. Większość ich była — z musu, czy z dobrej woli — niezamężna; ale nawet te, które mają mężów, patrzą na nich odrobinę zgóry, raczej w związkach z przyjaciółkami znajdując doskonałą spójnię duchową. «Bo wy się w swoich przyjaciółkach wykochacie, to wam już dla mężów miłości brakuje», mawiał filozoficznie do żony dobry «Hipa» Skimborowicz. Zadzierżgują się egzaltowane, często namiętne przyjaźnie między kobietami; ujrzymy jak jedna z takich przyjaźni stanie się pobudką powstania Poganki... «Posiestrzenie» — wedle wyrażenia Żmichowskiej — uważane jest za najdoskonalszy objaw uczuć. W pewnej dobie rozkwitu Entuzjastek społeczeństwo to wygląda na rodzaj ula, w którym Gabryella jest królową pszczół. Bo Narcyza — młoda nauczycielka a już opromieniona pierwszą sławą poetka — była duszą tego kółka, zbierającego się w Warszawie w domu Skimborowiczów. Ale trzeba nam nakreślić pokrótce koleje jej smutnego życia, w którem te chwile, spędzone na łonie przyjaźni, były jedynym bodaj uśmiechem.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.