Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia |
Część | Przedmowa |
Wydawca | Wydawnictwo kasy im. Mianowskiego - Instytutu Popierania Nauki |
Data wyd. | 1935 |
Druk | Drukarnia i Litografja „Jan Cotty” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Przedstawiając niniejszą pracę do oceny publicznej, muszę zaznaczyć pewne rzeczy, aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień u samego początku:
1) Mimo, że praca ta ma charakter nieco dogmatyczny, nie jest to wynikiem megalomanji, ani nawet zbytniej pewności siebie, tylko wypływa ze względów raczej formalnych. Nie uważam siebie bynajmniej za ostatecznego mędrca, który definitywnie rozstrzygnął wszelkie problemy świata, tylko za kogoś, który z dobrą wiarą próbuje podać pewne nowe metody i nowe oświetlenia odwiecznych zagadnień filozofji. Jeśli nawet „system“ niniejszy zawiedzie co do istotności swych rozwiązań, to mam nadzieję, że metoda jego nie okaże się bezpłodna, a ostro postawiona problematyka umożliwi może komuś lepsze wybrnięcie z postawionych tu zagadnień. Wprowadzona tu metoda brania ich, że tak powiem za rogi, zamiast pod ogon, za jakie uważałbym np. krańcowy materjalizm fizykalny, nie powinna zniechęcać zgóry do wyników — zimna krew musi być zachowana do samego końca lektury z dodatkami włącznie.
2) Wprowadzenie nowych kryterjów do filozofji i paru nowych terminów, a nadewszystko użyta symbolika, może wpłynąć na niejednego czytelnika z punktu deprymująco. Co do kryterjów, to myślę, że usprawiedliwią się one same w miarę czytania — nie trzeba zniechcać się do nich zgóry, tylko wmyśleć się w założenia podstawowe, z których one wynikają. Terminy nowe wprowadzam tylko tam, gdzie są one koniecznie potrzebne, a używanie starych mogłoby prowadzić do dwuznaczności i nieporozumień. Najgorsza jest symbolika — człowiek mówiący (IP) np. zamiast Istnienie Poszczególne, jest zaraz posądzony o „matematykę“, „logistykę“ i tym podobne straszne i odstraszające rzeczy. Chodzi tylko o skróty, ułatwiające konstrukcję zdań i zaoszczędzające miejsca, przyczem unika się napewno wieloznaczności na niekorzyść może pewnego bogactwa literackiego, ale to najmniej jest istotne w sprawach filozoficznych. W czasach, gdy ciągle się mówi: M. S. Z., G. P. U., czy Mopr, albo Gisz, lub zamiast tego, żeby powiedzieć, że minister poszedł do cukierni na rogu, mówi się, że „znajduje się on aktualnie w C. N. R.“ (podobno fakt autentyczny) — nikogo to nie powinno razić. Załączona tablica symbolów ułatwi orjentację zupełnie.
3) Nie wdając się w krytykę innych myślicieli, zaznaczę tylko, że według mnie od Leibniza i Kanta z jednej strony, aż do Macha, Husserla i Carnapa z drugiej, prawie wszystkie te pojęcia i twierdzenia, które tu eksponuję, musiałyby się znaleźć w tych systemach, o ileby linje ich konsekwencji bez żadnego zamaskowania się przeciągnięte były dostatecznie daleko. To postaram się udowodnić w następnej, krytycznej części niniejszej pracy.
Zaznaczyć jeszcze muszę, że poglądy tu wyrażone, zostały skonsolidowane w zasadniczych konturach w roku 1917 i od tego czasu nie uległy istotnej zmianie.