Polska dywizja w tajgach Sybiru/1
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Polska dywizja w tajgach Sybiru |
Wydawca | Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia J. Żydaczewskiego |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Każdy, kto służył w wojsku polskiem, słyszał niejednokrotnie lub śpiewał pieśń, poważną jednocześnie i dziarską tak w słowach jak i melodji, — pieśń, której dwie pierwsze zwrotki brzmią:
Naprzód, drużyno strzelecka,
sztandar do góry swój wznieść!
Żadna nas siła zdradziecka
zniszczyć nie zdoła ni zgnieść!
Czy przyjdzie nam umrzeć na polu,
czy w tajgach Sybiru nam gnić, —
z trudu naszego i bolu
Polska powstała, by żyć!
Dziś śpiewamy „Polska powstała“ — ale pierwotne brzmienie tej zwrotki było inne. Głosiła ona niezłomną ufność, krzepiącą wieść, że „Polska powstanie“. Zrodziła się bowiem ta pieśń w przededniu zmartwychwstania naszej Ojczyzny i była hymnem bojowym tych, którzy walczyli o to zmartwychwstanie. Śpiewano ją w drużynach karnych i więzieniach, gdzie cierpieli obrońcy wolności, śpiewano w formacjach wojskowych tworzących się we Włoszech, Francji i Rosji, śpiewały ją wreszcie oddziały polskich wojsk, wypierające nawałę nieprzyjacielską z granic wolnego już i zjednoczonego państwa polskiego. Ale największą wziętość, największe rozpowszechnienie miała ta pieśń w dalekim i rozległym kraju, który, choć od Polski oddzielony tysiącami kilometrów, obszarami zamieszkanemi przez przeróżne narody, wieloma ogromnemi rzekami i potężna barykadą gór uralskich, nazwany przecie został „drugą ojczyzną Polaków“.
Kraj ten, zwany Sybirem, czyli Syberją, zajmuje północną połać Azji, największego stałego lądu w świecie. Jedynie południowa część tego kraju, mająca urodzajną glebę, jest nieco gęściej zaludniona, zwłaszcza w dorzeczach olbrzymich rzek, wobec których nasza Wisła jest małą rzeczułką, oraz wzdłuż najdłuższej w świecie linji kolejowej, zwanej „magistralą syberyjską“. Tam przeważnie osiadła ludność biała, napływowa, europejskiego pochodzenia. Reszta Sybiru, czyli przeważna jego część, jest olbrzymiem pustkowiem, pokrytem to lasami, większemi nieraz od Polski całej a noszącemi nazwę „tajg“ i „urmanów“, to stepami trawiastemi, wśród których tu i ówdzie lśnią tafle słonych jeziorek, to znów potężnemi odnogami gór Ałtajskich, Sajańskich, Chamardabańskich, Onockich, Jabłonnych, to wreszcie jednostajną, posępną, moczarowatą równiną, noszącą nazwy „tundry“. Na pustkowiach tych rzadko spotkać można osiedla ludzkie; są to zazwyczaj albo przystanie dla statków rzecznych, albo drobne rybackie osady, albo czasowe kwatery myśliwców. Prócz ludności osiadłej, jest tu i ludność koczująca, przenosząca się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu nowej paszy lub zwierzyny: różne plemiona Mongołów, Burjatów, Kirgizów, Ostjaków, Jakutów, do żółtej należące rasy; nie brak i białych włóczęgów, „brodiagami“ przezwanych, a rekrutujących się ze zbiegłych skazańców, czyli „katorżników“.
Albowiem Sybir był przez kilka wieków miejscem zesłania bądź pospolitych zbrodniarzy bądź też — co częściej bywało — t. zw. przestępców politycznych, a więc przedewszystkiem tych, którzy w czemkolwiek narazili się okrutnemu, despotycznemu rządowi carów rosyjskich. Wśród tych rzekomych przestępców najpokaźniejszą liczbę stanowili Polacy — i to właśnie najszlachetniejsi, najgorętsi patrjoci, którzy wszystko poświęcili dla idei odzyskania niepodległej Ojczyzny. Tam pędzono „etapami“ zastęp wziętych w niewolę konfederatów barskich, tam osiedlono lub zapędzono do straszliwych robót w kopalniach dzielnych powstańców roku 1830, tam katowano i dręczono nieustraszonych emisarjuszy, niosących z Zachodu ideę wolności i braterstwa wszystkich ludów... Nową falę zesłańców przyniósł Sybirowi bolesny rok 1863, rok powstania styczniowego. Każdy z was niewątpliwie oglądał i ma dobrze w pamięci mistrzowskie, targające duszę obrazy Grottgera, naówczas powstałe a przedstawiające „Pochód na Sybir“. Warto też poznać — choćby z reprodukcji — obrazy, innego równie wielkiego malarza, niedawno zmarłego Jacka Malczewskiego, takie jak „Wigilja zesłańców“ lub „Zesłanie studentów“, by uświadomić sobie choćby w przybliżeniu ogrom cierpień ludzi z różnych stanów, różnego wieku, wygnanych na Sybir za sprawę polską w ciągu dwu pokoleń po powstaniu styczniowem. Wtedy przebywał na Syberji — więziony w Irkucku, Tunce i w Kireńsku nad Leną — późniejszy Wódz Legjonów polskich, dzisiejszy marszałek: Józef Piłsudski.
Pamiętnikarze rosyjscy, piszący o zesłańcach, podkreślają, że w przeciwieństwie do biernych naogół i z losem swym pogodzonych Rosjan, Polacy nawet w niewoli i w uciemiężeniu, jakiego im nie szczędzono, nie poddawali się zniechęceniu i bezczynności. Nie wszyscy mogli się poświęcać pracy naukowej, bo zazwyczaj brakło wygnańcom nawet środków najpotrzebniejszych. Wielu, po odcierpieniu kary, osiadło na roli, inni wzięli się do handlu i przemysłu, niektórzy pożenili się bądź z kobietami tubylczemi, bądź z Polkami przybyłemi z kraju śladem wygnańców. Ale wielu nie chciało pozostawać w katordze ani na „posieleniu“ (osiedleniu). Jedni z nich przeto mylili czujność straży i w przebraniu, nieraz pod cudzem nazwiskiem, przedzierali się przez ostępy tajg syberyjskich, przez górskie przesmyki i bagniste tundry, żywiąc się upolowaną zwierzyną i jadłem, wyżebranem gdzieniegdzie u litościwych osadników, nierzadko przymierając głodem, padając z wyczerpania i z mrozów, dochodzących niejednokrotnie i do 50°. Niektórym udało się dojść szczęśliwie czyto do Chin, czyto do Europy... ale iluż zginęło, niekiedy bez wieści!... Nietylko jednostki kusiły się o zdobycie dla siebie wolności, o wydobycie się z upiornej krainy mogił i krzyżów. Porywały się na to niekiedy całe organizacje, całe gromady polskich wygnańców. Po turmach, po etapach buntowali się więźniowie, wyłamywali kraty, obezwładniali nawet straże, zdobywając broń i inne środki potrzebne. W całym świecie rozgłos zyskał konfederat barski, Maurycy Beniowski, który uciekł z Sybiru wraz z towarzyszami na opanowanym przez siebie okręcie rosyjskim i dotarł aż do Madagaskaru, gdzie osiągnął nawet... godność królewską! Później trzykrotnie wybuchały na Syberji powstania polskie. Trzecie z nich, wzniecone w roku 1866 nad brzegami przepięknego „świętego morza“ bajkalskiego, rozporządzało nawet poważniejszemi środkami pieniężnemi i większą ilością broni, zostało jednak krwawo stłumione i zakończyło się egzekucją wodzów powstańczych w Irkucku... Despotyzm czyli bezwzględny ucisk carski dosięgnął polską myśl niepodległościową nawet w dalekiej, głuchej krainie syberyjskiej. W mieście, gdzie odbyło się to straszliwe męczeństwo, wzniesiono jakby na urągowisko rozstrzelanym Polakom olbrzymi posąg cara z napisem: „Aleksandrowi Trzeciemu wdzięczna Syberja...“
Ale rozlana krew wołała o pomstę do nieba. Klęska Rosji w wojnie japońskiej, spowodowana w znacznej części uciążliwością transportu wojsk przez pozbawiony jeszcze kolei żelaznej wielki Bajkał, zachwiała podwalinami carskiego tronu, przyniosła od Sybiru powiew wolności zarówno Rosji jak i Polsce. A niebawem przyszła wielka zawierucha wojny światowej — i oto w r. 1917, w pół wieku po pamiętnej egzekucji irkuckiej, a w osiemdziesiąt lat po egzekucji powstańców w Omsku, runął tron carski, Rosja została ogarnięta płomieniem rewolucji. W tymże roku — i to właśnie w Omsku i Irkucku — poczęła się tworzyć na Syberji znowu powstańcza zbrojna siła polska.
- ↑ Zbiór wytworów sztuki, narzędzi i ubiorów różnych narodów, oraz przedmiotów objaśniających sposób ich życia.