Posag bez panny/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Posag bez panny |
Podtytuł | Humoreska |
Pochodzenie | „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych“, 1876, nr 22-24 |
Redaktor | Adam Wiślicki |
Wydawca | Adam Wiślicki |
Data wyd. | 1876 |
Druk | Drukarnia Przeglądu Tygodniowego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nie wiem czy się na kogo zapatrywał Molier, gdy tworzył swego Harpagona i inni znakomici pisarze, gdy typy sławnych skąpców tworzyli, ale to wiem, że mama Przyroda, kiedy wydawała na świat pana Cypryana Szczurlatę, musiała mieć wyobraźnię przepełnioną obrazami charakterystycznych postaci dusigroszów, z któremi tak często spotykać się można w powieściach i komedyach krajowych i zagranicznych.
Cypryan Szczurlata był bardzo bogaty, ale byłby jeszcze bogatszy, gdyby nie był taki skąpy. Jedną rzecz tylko szczodrze w swem życiu ekspensował, to jest lamentacye, gdy mu przyszło ponieść jakikolwiek wydatek i jeden tylko wydatek poniósł bez lamentacyi, to jest na zakup kasy ogniotrwałej i wypróbowanie jej ogniotrwałości i nieodmykalności absolutnej dla tych, którzy nie znali tajemniczego wyrazu, jakiego właściciel użył przy jej zamknięciu.
Próba wypadła pomyślnie dla kasy i dla pana Cypryana, i nic w tem nie ma dziwnego, kasa ta bowiem pochodziła z najrenomowańszego składu, a większa liczba otrzymanych medali na wystawach powszechnych, niż było kiedykolwiek wystaw powszechnych na obu kontynentach, licząc z tegoroczną filadelfijską, świadczyła niezbicie o jej absolutnej doskonałości. Ludzie nie wierzący w cuda, utrzymywali, że młodzieńcy biblijni, których rzucono w ogień i nie spłonęli, musieli być w takiej samej, jeżeli nie w tej samej kasie zamknięci.
Gdy kasę tę wniesiono do pracowni pana Cypryana Szczurlaty i silnie sztabami żelaznemi przymocowano do podłogi i do ściany, pan Cypryan podniósł dwa palce do góry, oczy wlepił w krucyfiks i zawołał:
— Przysięgam, że tego co do tej kasy włożę w życiu mojem nie wyjmę, a gdybym cobądź ujął zamiast dołożyć, niechaj utracę wszystko co posiadam, wraz z kasą.
Tak „zaprzysięgłszy siebie samego” (styl urzędowy galicyjski), pan Szczurlata złożył w kasie wszystką swą gotowiznę i walory (styl kupiecki, ale także galicyjski).
Po oczynieniu tego zamknął kasę i zastanowił się dopiero, że głupstwo zrobił.
Znaczną część złożonego majątku stanowiły listy zastawne, jedyny papier, w który pan Szczurlata wierzył; od listów zwyczaj każe co półrocze odcinać kupony, za które otrzymuje się gotówkę i nowe znów listy nabyć można. Tej operacyi przecież nie było wolno robić panu Cypryanowi w skutek wykonanej przysięgi, gdyż byłoby to ujęciem czegoś z kasy, chociaż chwilowem. Właściciel listów zastawnych tracił tym sposobem procent od procentu, nie mało się więc zmartwił pan Cypryan, gdy się w tym względzie spostrzegł, ale już na to nie było rady. Był trochę przesądny i obawiał się złamać swój ślub dlatego, że do niego dodał takie straszliwe zaklęcie.
Listy zastawne leżały zatem w kasie pana Cypryana Szczurlaty z kuponami nieodcinanemi przez wiele lat.