Potrawy z ryb/Słowo wstępne

<<< Dane tekstu >>>
Autor Pani Elżbieta
Tytuł Potrawy z ryb
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze „BLUSZCZ“
Data wyd. 1929
Druk Zakł. Graf. Tow. Wyd. „BLUSZCZ“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SŁOWO WSTĘPNE

Do bardzo niedawna ryba w Polsce była uważana za danie wykwintne, zbytkowne nieomal, gdyż cena jej o wiele przewyższała cenę mięsa. Toteż ryb jadano stosunkowo niedużo — zresztą i dotąd jemy ich za mało, chociaż stosunek się zmienił i niektóre gatunki ryb, szczególnej ryby morskie, są znacznie tańsze od mięsa, a nawet tak wyborne ryby, jak karpie, konkurują co do cen z drobiem i zwierzyną. Przywóz ryb zagranicznych jest zabroniony, jeśli chodzi o gatunki luksusowe: sole, turboty i t. p. i bardzo ograniczony co do gatunków codziennego użytku, jak sandacz. Dzięki jednak coraz bardziej się rozwijającej hodowli karpi, rynek polski jest stale zaopatrzony w dostateczną ilość ryb, przyczem ceny ich jeszcze długo spadać będą, w miarę rosnącej podaży. Karpie są hodowane w całym kraju. W byłej Kongresówce są to przeważnie karpie złote, królewskie o ładnych, w deseń poukładanych, łuskach. Ostatniemi czasy coraz częściej spotykamy w handlu karpie białe lub szaroniebieskie, zwane karpiami węgierskiemi. Nie wszystkie one jednak z Węgier pochodzą. Na śląsku i na Polesiu niektóre hodowle ryb sprowadziły sobie kroczki tego gatunku z Węgier i dochowały się ładnych egzemplarzy. Karp ten jest bardzo tłusty, ma mięso równie delikatne, jak królewski, i mniejszą od niego główkę, czyli więcej użytecznego mięsa. We Francji głowa karpia uchodzi za specjalny przysmak i w starych książkach kucharskich spotykamy zdanie: „la tête du carpe est un morceau de choix, qui doit être servi de préférence aux dames“, — nasi żydzi też ją za przysmak uważają, pozatem nie ma ona wielu amatorów.
Kiedy mowa o częściach ryb jadalnych, muszę zaznaczyć, że dawniej powszechnie stosowane odzieranie węgorza ze skóry jest przesądem. Skóra ta jest smaczna i delikatna i dużo smaku udziela rosołowi z węgorza. Kto jej nie je, może ją widelcem na talerzu zdjąć i usunąć. Przecież z żadnej innej ryby skóry nie zdejmujemy, gdyż zdjęcie skóry równałoby się pozbawieniu ryby dużej części soczystości i smaku. Również znalazłam w starych książkach kucharskich twierdzenie, że ikra szczupaka jest szkodliwa. Jest to zupełnie mylne. Ikra szczupaka, obrana z błony ją pokrywającej i osolona na 24 godziny, stanowi przekąskę, w niczem nie ustępującą tak przed wojną rozpowszechnionemu czerwonemu kawiorowi z syberyjskiego łososia (kety), i, o ile była świeża, nikomu nigdy nie zaszkodziła. Nieświeża zaś ryba wszelka jest gwałtowną trucizną i swoich trujących własności nie traci, nawet po ugotowaniu czy usmażeniu. Toteż specjalnie należy się wystrzegać nieświeżych ryb. Najlepiej, naturalnie, kupować ryby żywe, — są one jednak zwykle znacznie droższe od śniętych i stąd nie wszystkim dostępne.
Świeżość ryby śniętej można rozpoznać po pełnem oku, czerwonych skrzelach i jędrnem mięsie. Gorzej jest, kiedy chodzi o ryby mrożone. Chociaż i tutaj pełne oko i równa powierzchnia skóry ryby, jakby stężenie całej ryby zaraz po wyrzuceniu z wody — dają pewną rękojmię jej świeżości. Zagłębienia w skórze, puste oczodoły są pewną oznaką, że ryba została zamrożona już w stanie zepsucia.
Najlepszą gwarancją przy kupnie ryb jest nabywanie ich w pierwszorzędnych firmach, które nie zechcą narażać swej renomy, sprzedając nieświeży towar. Przy rybach należy specjalnie unikać wszelkich zakupów okazyjnych i towaru, proponowanego w handlu domokrążnym.
Od czasu, kiedy posiadamy nakoniec skrawek polskiego morza, mamy możność jedzenia dużej ilości ryb morskich: tanich, pożywnych i smacznych. Co do ryb morskich do niedawna panował przesąd, że są one mniej smaczne od rzecznych i jeziorowych, co stoi w zupełnej sprzeczności z zasadami kuchni francuskiej, na której się wzorować lubimy. We Francji tylko ryby morskie „la marée“ są uważane za klasę; ryby z wód słodkich „poissons d‘eaux douces“ — stanowią „minorum gentium“, gatunek drugorzędny. Nie mamy wprawdzie solek i turbotów, lecz nasze flondry i węgorze, w smaku im wcale nie ustępują, a dorsze („pomokl“), doskonale szczupaki i sandacze zastąpić mogą, będąc o połowę i więcej od nich tańsze. Niestety, dotąd tylko duże miasta są zaopatrzone w świeże ryby morskie; na dalszą prowincję docierają one przeważnie w postaci ryb wędzonych i konserw. W czasie mrozów zimowych można jednak wypisać sobie ze stolicy większą ilość ryb świeżych i trzymać zamrożone do użytku.
Ryby wędzone i konserwy stanowią artykuły spożywcze nie do pogardzenia. Można je obecnie spożywać, nawet będąc członkiem ligi samowystarczalności, gdyż wędzarnie ryb i fabryki konserw krajowych mamy już nie tylko na Pomorzu, lecz i w samej Warszawie. Ryby świeże przychodzą dwa razy dziennie z Helu i są solone, wędzone i konserwowane na miejscu. Daje to rękojmię świeżości i czystości produkcji.
W małej książeczce nie mogłam wyczerpać wszystkich dań, jakie z ryb przyrządzić umiem. Toteż ograniczyłam się do najbardziej typowych potraw z każdego gatunku ryby, starając się podawać najbardziej proste, łatwe i zrozumiałe metody i sposoby ich wykonywania. Starałam się też nie powtarzać tych samych dań przy różnych gatunkach ryb, a tylko zaznaczałam, że można te dania i z innych przygotować. W celu oszczędzenia miejsca nie powtarzałam też przy każdej rybie przepisów sosów, z jakiemi może być podawana, lecz zebrałam wszystkie, pospolicie do ryb stosowane sosy i podałam je razem w bardzo jasnej, prostej i ułatwionej metodzie ich gotowania. Jeżeli w jakiej części Polski znajdują się mniej powszechnie znane gatunki ryb, których tutaj nie wymieniłam, każda gospodyni może śmiało wybrać sobie przepis na rybę, najbardziej do nich wyglądem zewnętrznym i kolorem mięsa zbliżoną, i przyrządzić ją według tego przepisu, napewno nie będzie tego żałowała.

Pani Elżbieta.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elżbieta Kiewnarska.