[10]
V. PRAWDA ŚWIĘTA.
Już, Panowie, dziesiąta godzina wybiła —
już się o godzinę śmierć do nas zbliżyła!
To życie przeleci, jakby trzasnął z bicza,
śmierć na chłopa nie zważa, bierze i szlachcica,
chociaż we swym stanie za wiele się puszy:
Pójdź Kuba do wójta! — bierze go za uszy.
Nikt jej nie uprosi, bo nieubłagana,
lecz zabiera z sobą wielmożnego pana
[11]
i bierze go z sobą przed Sąd Najwyższego,
aby zdał rachunek z włodarstwa swojego.
Niczem na tym świecie to życie człowieka,
jeżeli po śmierci straszny sąd go czeka;
a chociażby człowiek żył i lat tysiące,
to przeciw wieczności nic to nie znaczące,
jednak padoł płaczu opuścić mu trzeba
a stanąć przed Sądem Najwyższego z nieba:
tam jest nasza wieczność nigdy nieskończona,
według swej zasługi będzie zapłacona.
Daj nam Boże na tym świecie żyć cnotliwie,
byśmy dojść mogli do Ciebie szczęśliwie.
|