[147]WACŁAW POTOCKI.
PRZEMOWA CHODKIEWICZA DO WOJSKA
PRZED BITWĄ CHOCIMSKĄ.
...Ani mnie ust natura formowała z miodu,
Ani też tam oracyj trzeba i wywodu,
Gdzie Bóg, Ojczyzna i pan swoje składy święte
W archiwie piersi waszych chowają zamknięte.
Dziś wam się Bóg swej chwały, dziś ołtarzów zwierza,
Nowego, które stwierdził krwią własną, przymierza;
Klasztorów płci obojej, kędy, świecką tuczą
Wzgardziwszy, w nabożnych łzach grzechy nasze płóczą.
Wam ubogich poddanych chrześcijańskie gminy,
Ojczyste naostatek ściany i kominy
Pokazuje zdaleka matka utrapiona;
Pod wasze się z tem wszytkiem dziś kryje ramiona!
Do was obie wyciąga ręce wolność złota!
Niech się sam w swych poganin obierzach umota!
W te ręce król ozdoby swej dostojnej skroni,
Kiedy mu hardy Osman śmie posiągnąć do niej,
Porucza, z których je ma, nadzieje nie traci,
Że tyran posiężnego sowicie przypłaci.
Ja uniżone Bogu czynię dzięki, że mi
Dał żyć na nizkiej do dnia dzisiejszego ziemi;
Dał na tem stanąć miejscu, skąd, jeżeli żywo
Wrócę, czeka mnie żyzne wiecznej sławy żniwo.
Jeśli też tu Bóg schyłki wieku mego scedzi,
I to zysk liczę, gdy mnie nie iloma sąsiedzi,
Lecz tak wiele chrześcijan pod tureckemtureckiem niebem
I moje martwe kości ozdobi pogrzebem.
Więc, o kawalerowie, w których serce żywe
I krew igra! przyczyny mając sprawiedliwe
Tak koniecznej potrzeby, Litwa i Polanie,
Osiądźcie Turkom karki i nastąpcie na nie!
[148]
Niechaj was to nie stracha, niech oczu nie mydli,
Że się poganin upstrzy, ozłoci, uskrzydli.
Namioty, słonie, muły, wielbłądy i osły,
To nie bije, stąd serca przodkom waszym rosły
Do szczęśliwych tryjumfów: i mięso i pierze
Lubią sławę, a mięso przy sławie żołnierze.
Mało co lam wojennych: dziady, kupce, żydy,
Martanze postroili i dali im dzidy;
Co człek, to tam rzemieślnik; cień ich tylko ma tu
Osman, każdy zostawił serce u warsztatu....
Tedy do tak nikczemnej, marnej, szewskiej smoły
Sarmatów będą równał? Naród, który z szkoły
Marsowej pierwsze przodki, stare dziady, liczy?
Który wprzód w szabli, niżli w zagonach dziedziczy?
Którym Chrobry Bolesław, gdy Rusina zeprze.
Żelazne za granicę postawił na Dnieprze,
Gdy Niemca, co w fortecach i swój ufał strzelbie.
Takież kazał kolumny kopać i na Elbie?....
Starych mi tu wiktoryj tak wiele nie trzeba
Wspominać; więc na pomoc, bracia, wziąwszy nieba...
Dobądźmy na dzisiejszy dzień chowanej broni,
A skoro hasło Jezus po wojsku zadzwoni.
Nie szczędząc bisurmańskiej nikczemnej posoki,
Odbierzmy należyte szablom swym obroki!
Jeżeli się kto boi, jeśli ufa w nogi,
Niech patrzy na bystry Dniestr, tatarskie załogi, —
(O czem wątpię), a mężnym bohaterska cnota
Niechaj do wiecznej sławy pootwiera wrota!
A ty, o wielki Boże! który jednem słowem
Wodzisz wojsk milijony, przeto obozowem
Panem się słusznie zowiesz, Ty sadzasz na trony,
Ty królom z głów niewdzięcznych odbierasz korony:
Pokaż swoję moc w naszej niedołędze lichej,
Zepchni nieprzyjacioły swoje dzisia z pychy!
Onić liczbie tak wielkiej, wozom, koniom, a my
[149]
W Tobie tylko, o wielki Boże nasz, ufamy!
Racz podrzeć wielkie grzechów naszych katalogi,
Weź im serca a nam daj; pokrusz im ostrogi,
Niech się im łuki łomią, niech im szabla stępie;
Daj cześć swemu imieniu w tym ludzi zastępie!
(Gdy dokończył Chodkiewicz takiéj swojéj mowy.
Zdało się, że ze słońca promień go ogniowy
Ogarnął, że na głowie i na skroni białej
Włosy mu oszedziałe płomieniem gorzały...
Wszyscy wrzących łez rzucą gorące granaty
Na Turków, przed wielkiego Twórcę majestaty,
Wszyscy się chcą z niemi bić, z tak wdzięcznej przynęty
Zabrzmiał głośno po całém wojsku pean święty
Bogurodzice; przez Nię chcą syna ubłagać,
Żeby swoich chciał stwierdzić, nieprzyjaciół strwagać...)
|