W obozie przed bitwą chocimską

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Potocki
Tytuł W obozie przed bitwą chocimską
Podtytuł (z „Wojny Chocimskiej“)
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

WACŁAW POTOCKI.
W OBOZIE
PRZED BITWĄ CHOCIMSKĄ.

Już się niebo bielało, już Febus życzliwy
Wywieszał na horyzont purpurowe grzywy,
W pierwszej się kawalkacie wali Zefir gładki,
Spędzając z firmamentu bladych gwiazd ostatki,
I jeśli się jeszcze co szarej nocy pląta,
Wolniusieńkim ją szumem i lekkim tchem prząta;
Potem szeroka rosa z zebranego łona
Na nizką sypie ziemię mokrych pereł grona.
Dopieroż zostawiwszy złote łoże zorzy,
Ruszy się słońce z miejsca i wrota otworzy
Płomienistym dzianetom, które na świat nizki
Pędzi, ognistemi ich ustrzmiwszy igrzyski.

Już się ptastwo ozwało, już zupełnem kołem
Tytan idzie do góry, jeszcze się kościołem
Chodkiewicz bawił, kiedy szpieg na szpiegu jedzie,
Że się Osman u niego kładzie po obiedzie.
A ten, skoro nabożne modlitwy odprawi.
Wstawszy z kolan na nogi: „Rad mu będę, prawi,
Tylko niechaj nie mieszka, niech nie kwasi grochu,
Będzie bigos gorący z ołowiu i z prochu.
Jeżeli też chce zażyć pieczeni podróżnej,
Gotowi zarębacze czekają i z rożny“.
Toż na się zbroją bierze i świetne paiże,
Rzekłbyś, że mu się nazad wróciły trzy krzyże,
Ani lat siedmiudziesiąt twarde blachy gniotły
Wraz każę w swe uderzyć wsiadanego kotły.

Larmo zatem po wszytkich obozach się szerzy,
Jedni do zbroi, drudzy się biorą do pancerzy,
Wszyscy na koń wsiadają i wychodzą z szańcu,
Rzekłbyś, że na wesele, rzekbyś że do tańcu
Że już na skroń korony wdziali tryumfalne.
Grzmią bębny w regimentach, a kotły tubalne,
Gdzie żelazny na rzeźwych jeździec koniech siedzi,
To basem, to dyszkantem rozprawują w miedzi
Bez wiatru, i powietrze pomagało echu,
Kiedy trąby wesołe, surmy bez oddechu,
Zadymani szyposze, co im staje pary,
Nucą treny marsowe, w gwardyach fujary.

O chwalebna ochoto! o kochana młodzi!
Serce rośnie patrzącym, gdy nakształt powodzi
Blizkie pola osuli, a mężnemi czoły
Wyrażają zmieszany gniew z radością wpoły.
Zakwitnął barwistemi tamten świat proporcy,
Że wynurzeni z Dniestru Trytoni i Forcy
Na podziw; bo kiedy je Fawonius wije,
Igrają po powietrzu róże i lilije.
Nad któremi przybite do kopii złotej
Równem gronem gorzały wyostrzone groty,
Odymały się orły po chorągwiach tkane,
A konie pod pańskiemi nogami — igrane
Wyprawują korbety, sforcują się w salty,
Dzielniejsze na swych grzbietach czując, niźli z Malty,
Kawalery; pryskają, rżą i postać w miescu
Nie mogą, czyniąc serce i ochotę w jeźdzcu.
Po Dniestrowych piechoty rozwlekły się brzegach,
Niemieckie szwadronami, węgierskie w szeregach, —
Rozlicznych barw kolory prezentując oku,
Jakie słońce maluje w wieczornym obłoku...

(1672.)[1]





  1. W obozie przed bitwą chocimską. „Wojny Chocim.“ rozdział z części IV.
    Kawalkata — grupa podróżna, gromada; dzianetom — rumakom arabskim lub tureckim, tutaj; rumakom ognistym, które ciągną wóz słoneczny (mity greckie): ustrzmiwszy — patrz wyżej: kościołem się bawił — modlił się: paiże — (pawęże) tarcze (blachy zbrojne): larmo — alarm (wojskowy); szyposze — trębacze: treny marsowe — pieśni wojenne; Trytoni i Forcy — bożki rzeczne: że wynurzeni i t. d. — aż wynurzyli się, podziwiając (piękny widok sztandarów i wojska): Fawonius — wiatr: korbety — skoki taneczne (franc. courbette): sforcują się w salty — wysilają się na skoki, prężą się w podskokach: niżli z Malty, kawalery — zakon maltański rycerzy; niemieckie, węgierskie najemne oddziały wojska polskiego, złożone z Niemców, Węgrów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Potocki.